-
Grudniowy numer wojskowego pisma podsumowuje misję w Afganistanie. Pod wieloma twierdzeniami generałów i publicystów mógłbym się podpisać. Z niektórymi się nie zgadzam. Ale na pewno to wydanie „Pezetki” warto przeczytać. Systematyzuje bowiem wiedzę o najtrudniejszej misji Wojska Polskiego.
-
Trzecia część rozmowy z gen. dyw. w st. spocz. Michaelem Repassem, byłym głównodowodzącym amerykańskiego Dowództwa Operacji Specjalnych w Europie (USSOCEUR): * O zmianie sposobu dowodzenia wojskami specjalnymi. * O liście adm. McRavena w sprawie zachowania Dowództwa Wojsk Specjalnych. * O kilku dniach istnienia Dowództwa Sił Specjalnych. * O amerykańskich interesach wojskowych w Europie. * O koncepcjach rozbudowy polskich wojsk specjalnych. * O amerykańskich problemach z naborem i szkoleniem komandosów. * O regionalnych porozumieniach sił operacji specjalnych w Europie. * O wymianie tajnych informacji między państwami NATO. * O powodach odsunięcia niektórych krajów NATO od wrażliwych informacji wywiadowczych.
-
Druga część rozmowy z gen. dyw. w st. spocz. Michaelem Repassem, byłym głównodowodzącym amerykańskiego Dowództwa Operacji Specjalnych w Europie (USSOCEUR): * O wysokości amerykańskich nakładów na polskie siły operacji specjalnych. * O tym dlaczego Amerykanie zainwestowali w Dowództwo Wojsk Specjalnych. * O źródłach przyrostu potencjału naszych specjednostek. * O tym, z jakich powodów USA nie wprowadzają „polskiego modelu” rozwoju sił specjalnych. * O tym czy w jednostkach specjalnych jest miejsce dla kobiet. * O ofercie jaką komandosom daje branża PMC. * O tym dlaczego w USA nie ma systemowych rozwiązań dotyczących wykorzystania ekskomandosów.
-
Pierwsza część rozmowy z gen. dyw. w st. spocz. Michaelem Repassem, byłym głównodowodzącym amerykańskiego Dowództwa Operacji Specjalnych w Europie (USSOCEUR). * O pierwszych kontaktach z polskimi komandosami. * O misjach w Iraku i Afganistanie. * O amerykańskim wsparciu informacyjnym w Afganistanie. * O PTSD amerykańskich specjalsów. * O komandosach publikujących wspomnienia z tajnych operacji. * O politykach budujących wizerunek na sukcesach sił specjalnych. * O wojnie informacyjnej. * O konkurencji między amerykańskimi jednostkami specjalnymi.
-
24 lis '14
Jeszcze przed rokiem był głównodowodzącym amerykańskiego Dowództwa Operacji Specjalnych w Europie (USSOCEUR). Udało mi się namówić go na długą rozmowę. W efekcie powstał, liczący jakieś 25 stron maszynopisu, pierwszy wywiad generała dla polskiej opinii publicznej. Fragment zostanie opublikowany w grudniowym wydaniu miesięcznika „Polska Zbrojna”, całość na mojej stronie internetowej.
Z gen. dyw. w st. spocz. Michaelem Repassem – bo o nim mowa – rozmawiałem na wiele tematów. Generał mówi o swoich pierwszych kontaktach z polskimi komandosami, o rozwoju naszych Wojsk Specjalnych, o reformie systemu dowodzenia Sił Zbrojnych RP. Pytałem o kobiety w jednostkach specjalnych, amerykańskie pomysły na wykorzystanie komandosów odchodzących ze służby, ocenę dotyczącą wspomnień publikowanych przez operatorów sił operacji specjalnych. Choć odpowiedzi – jak przystało na wysokiego amerykańskiego dowódcę – są dyplomatyczne, to jednak w wielu miejscach wzbudzą emocje i ostudzą optymizm naszych decydentów.
-
Krótki poradnik dla kandydatów na celebrytów w mundurach.
Jako uważny obserwator doniesień o działaniach wojska, zauważyłem dwie prawidłowości: im dalej od wydarzenia, tym więcej ma ono uczestników, im mniej opowiadający ma doświadczenia, tym chętniej wypowiada się na wszelkie tematy. Poradnik powstał z myślą o tych, którzy nie osiągnęli jeszcze perfekcji w tzw. nawijaniu makaronu na uszy. Należy pamiętać, że ma on zastosowanie niezależnie od rodzaju munduru i koloru beretu na głowie. -
Przed 23 laty w Polsce pojawili się pierwsi szkoleniowcy z amerykańskich sił specjalnych. Od podstaw uczyli naszych komandosów nowoczesnych działań specjalnych. Po dwóch dekadach sojusznicy zza oceanu nadal często goszczą w jednostkach Wojsk Specjalnych. Ale teraz zwykle są to już kontakty na poziomie partnerskim. A coraz częściej Amerykanie przyjeżdżają się do Polski szkolić i podpatrywać naszych specjalsów.
-
09 wrz '14
Rozmowa z majorem rezerwy doktorem nauk wojskowych Tomaszem Kowalczykiem, byłym żołnierzem GROM, członkiem zarządu GROM GROUP, pomysłodawcą GROM CHALLENGE:
Jarosław Rybak: Uważa pan, że Wojska Specjalne mogą lepiej wykorzystywać przedsięwzięcia organizowane przez swoich byłych żołnierzy, wzorowane na szkoleniu jednostek specjalnych. Na czym miałoby to polegać?
Tomasz Kowalczyk: Najpierw zastrzeżenie: myślę o wielu przedsięwzięciach przygotowywanych w różnych rejonach kraju. Łączy je wspólny mianownik: w organizację zaangażowani są doświadczeni żołnierze, a scenariusze imprez oparte są na elementach związanych ze szkoleniem specjalsów. Tak więc nie chodzi tylko o GROM CHALLENGE, ale o szerszy pomysł. Nasze imprezy promują wojsko. To widać w relacjach mediów czy opiniach uczestników. Ale to trochę mało. Właśnie powstaje ośrodek szkolenia Wojsk Specjalnych, do którego będzie prowadzony nabór cywili. Mam więc taką propozycję: niech poszczególne specjednostki wskażą „certyfikowane imprezy o charakterze ekstremalnym” – czyli te organizowane przez swoich byłych żołnierzy, którzy latami służby wyrobili sobie pozycje w środowisku. Cywile zainteresowani dostaniem się do ośrodka szkolenia biorąc udział w przedsięwzięciach mogliby zdobywać punkty dające im przewagę nad konkurentami, którzy też chcą dostać się do ośrodka, ale nie poddali się serii testów prowadzonych przez ekskomandosów.
-
W czasie konfliktu Układu Warszawskiego z NATO polscy żołnierze mieli zdobywać dwa kierunki operacyjne: jutlandzki i północnonadmorski. Tuż przed rozpoczęciem wojny niewielkie grupki wyselekcjonowanych żołnierzy zostałyby skierowane do rozbrajania min jądrowych ukrytych w Niemczech Zachodnich. Te małe, kilkudziesięciokilogramowe beczki o niewyobrażalnej sile niszczenia, ukryto by zatrzymać czołgi nacierające ze Wschodu. Rozpoznanie miejsc, w których zamontowano miny atomowe było zadaniem m. in. żołnierzy jednostek specjalnych.
-
Jeśli działania specjalne i nieregularne żołnierze w multicamach (i ich fani) zlewają w jedno – to dobrze, bo szanują tradycje. A jeśli decydenci – planując reformy – mieszają działania specjalne z nieregularnymi? To już jest straszny skandal.
W najnowszym felietonie w miesięczniku „Polska Zbrojna” piszę o tym, że należy oddawać honory bohaterom Powstania Warszawskiego. Ale krytycznie oceniam, sposób w jaki nasze specjednostki na Powstaniu budują fundamenty własnej tożsamości historycznej.