Rozmowa z majorem rezerwy doktorem nauk wojskowych Tomaszem Kowalczykiem, byłym żołnierzem GROM-u, członkiem zarządu GROM GROUP, pomysłodawcą GROM CHALLENGE:
Jarosław Rybak: Uważa pan, że Wojska Specjalne mogą lepiej wykorzystywać przedsięwzięcia organizowane przez swoich byłych żołnierzy, wzorowane na szkoleniu jednostek specjalnych. Na czym miałoby to polegać?


Tomasz Kowalczyk:Najpierw zastrzeżenie: myślę o wielu przedsięwzięciach przygotowywanych w różnych rejonach kraju. Łączy je wspólny mianownik: w organizację zaangażowani są doświadczeni żołnierze, a scenariusze imprez oparte są na elementach związanych ze szkoleniem specjalsów. Tak więc nie chodzi tylko o GROM CHALLENGE, ale o szerszy pomysł. Nasze imprezy promują wojsko. To widać w relacjach mediów czy opiniach uczestników. Ale to trochę mało. Właśnie powstaje ośrodek szkolenia Wojsk Specjalnych, do którego będzie prowadzony nabór cywili. Mam więc taką propozycję: niech poszczególne specjednostki wskażą „certyfikowane imprezy o charakterze ekstremalnym” – czyli te organizowane przez swoich byłych żołnierzy, którzy latami służby wyrobili sobie pozycje w środowisku. Cywile zainteresowani dostaniem się do ośrodka szkolenia biorąc udział w przedsięwzięciach mogliby zdobywać punkty dające im przewagę nad konkurentami, którzy też chcą dostać się do ośrodka, ale nie poddali się serii testów prowadzonych przez ekskomandosów.

JR: O których organizatorach pan myśli?


TK:W Lublińcu klub biegaczy „Meta” ma swoje sztandarowe imprezy. Od popularnego „Biegu Katorżnika” dla ambitnych amatorów po „Maraton Komandosa” dla twardych biegaczy. Marynarze z Formozy organizują „Bieg morskiego komandosa”. Żołnierze jednostki Nil – nocny marszobieg. Na Dolnym Śląsku aktywnie działa Stowarzyszenie Byłych Żołnierzy 62 Kompanii Specjalnej z legendarnym Janem Kuskiem. Przez ich ręce przeszło wielu młodych ludzi, służących teraz w najbardziej elitarnych jednostkach. Jest Arkadiusz Kups wywodzący się z 56 Kompanii Specjalnej. Uważam, że kandydat do ośrodka szkolenia Wojsk Specjalnych, uzyskując pozytywne rekomendacje od organizatorów czterech, pięciu „certyfikowanych imprez” przejdzie w ten sposób wstępną selekcję i to przeprowadzoną przez kilka niezależnych od siebie, ale mających prestiż grup ekskomandosów. Dla nas „emerytów” to satysfakcja, że nadal możemy się przydać wojsku. A dla wojska to oszczędność czasu i pieniędzy.

??????????

JR: Zaraz pojawi się zarzut, że chcecie monopolizować rynek i sami zarabiać?

TK:Przygotowanie poważnej imprezy o charakterze ekstremalnym to olbrzymi nakład pracy. Wysiłek jest niewspółmierny do zysku. Wytyczenie trasy, pokrycie kosztów ubezpieczenia uczestników i zabezpieczenia imprezy to wysokie koszty. Nie chcę wypowiadać się za innych, ale dla nas GROM CHALLENGE to działanie głównie na rzecz integracji środowiska i promocji sił specjalnych. Z takich imprez byśmy się nie utrzymali. Zarabiamy na czym innym.

JR: Pomysł jest ciekawy. Jaki jest plan działania?


TK:Zainteresowanych organizatorów zapraszam do kontaktu (tomek@gromgroup.pl). Na razie rzucam pomysł, który – aby nabrał kształtów – wymaga wykonania pewnej pracy. Może uda się wypracować wspólny pomysł, zyskać akceptację macierzystych jednostek i przedstawić koncepcję w Inspektoracie Wojsk Specjalnych?

JR: Wróćmy do GROM CHALLENGE. W kraju mamy coraz więcej imprez, których organizatorzy odwołują się do doświadczeń żołnierzy jednostek specjalnych. Czym GROM CHALLENGE różni się od innych?


TK:Faktycznie, z roku na rok przybywa biegów terenowych „wzorowanych na szkoleniu specjalsów”. To dobrze, bo to buduje prestiż służby w jednostkach specjalnych.

JR: A różnice między nimi?


TK:GROM CHALLENGE odwołuje się do pierwszych lat istnienia GROM-u, gdy budowaliśmy jednostkę. W siłach specjalnych czas biegnie błyskawicznie. W pododdziałach bojowych jednostki służyłem dwanaście lat. Trafiłem do GROM-u w pierwszych miesiącach jego istnienia. To co wtedy robiliśmy było absolutnie innowacyjne: szkolenie, operacje na terenie Polski, misje zagraniczne. Wylatując w 1994 r. na Haiti byłem przekonany, że lecimy do piekła. Operując na Bałkanach wykonywaliśmy akcje nie mające precedensu w historii Wojska Polskiego. Nasza misja przeszła do historii, ponieważ w czerwcu 1997 r. udało się nam zatrzymać Slavko Dokmanovicia, burmistrza jugosłowiańskiego miasta Vukovar, który nadzorował wymordowanie 261 pacjentów miejscowego szpitala. „Rzeźnik z Vukovaru” był pierwszym przejętym przez siły międzynarodowe obywatelem dawnej Jugosławii oskarżonym o popełnienie zbrodni przeciwko ludzkości! Przepełniała mnie duma, że miałem szansę uczestniczyć w tych działaniach. Znając irackie i afgańskie osiągnięcia moich kolegów muszę przyznać, że ich skala działania jest nieporównywalna. Mam dla nich wielki szacunek, ale chciałbym przypominać, że jakość GROM-u nie wzięła się z kosmosu. Jest efektem lat wysiłku. To my ulepiliśmy tę śnieżną kulę, która coraz szybciej się tocząc, nabiera niszczycielskiej siły i jest nie do zatrzymania.

??????????

JR: W GROM CHALLENGE zaangażowani są najstarsi stażem komandosi GROM-u. Dlaczego zapraszacie do organizacji tylko tych, którzy zaczęli służbę w czasach, gdy formacja podlegała pod resort spraw wewnętrznych?

TK:Bo to w historii jednostki jest bardzo czytelna granica. A teraz historia zatacza krąg. Będąc w strukturach MSW ściśle współdziałaliśmy z innymi służbami resortu: policją, strażą pożarną, graniczną, służbami specjalnymi. Mieliśmy bieżące kontakty z leśnikami i wojskiem. Działaliśmy na terenie Polski. Gdy GROM wszedł w skład MON, formację uwojskowiono. Proszę posłuchać co dziś mówią najważniejsi politycy: że wojskowe specsiły muszą być zdolne do współpracy z innymi służbami, że jednostki specjalne powinny być przygotowane do prowadzenia na terenie kraju dyskretnych działań. To odpowiedź na współczesne zagrożenia. A myśmy to robili już w latach dziewięćdziesiątych. Dlatego do organizacji GROM CHALLENGE zapraszamy inne służby mundurowe – chcemy pokazać, że system bezpieczeństwa państwa to łańcuch naczyń połączonych.

JR: Ideologicznie już wiemy czym GROM CHALLENGE się różni od podobnych przedsięwzięć, a praktycznie?


TK:Zacznijmy od miejsca. Odbywa się w ośrodku poligonowym „Czerwony Bór”, położonym 120 kilometrów na północny wschód od Warszawy. Wcześniej był to specjalistyczny ośrodek szkolenia Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych – podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych oddziałów wojskowych przeznaczonych do wykonywania zadań na terenie kraju. Potem przejął go GROM. Gdy przechodziliśmy do MON, poligon podlegający MSW ulegał stopniowej degradacji. A na tych prawie dziesięciu hektarach lasów znajduje się spory zbiornik wodny, tor do jazdy samochodami, pole wstępnego treningu strzeleckiego, specjalistyczny tor przeszkód oraz strzelnica. Szkolenie wewnątrz pomieszczeń odbywa się w budynkach, z których najwyższy ma pięć kondygnacji. To tutaj przed ponad dwoma dekadami ćwiczyliśmy z Amerykanami i Brytyjczykami.

JR: A atrakcje w czasie biegu?


TK:Oprócz epizodu związanego z medycyną pola walki, który przeprowadzą ratownicy z Wojskowego Instytutu Medycznego, wszystkie pozostałe punkty kontrolne obsługują dawni instruktorzy GROM-u. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo skoro wzorujemy się na selekcji do jednostki, to selekcjonowani nie mogą wiedzieć co ich czeka. Powiem tylko, że uczestnicy muszą pokonać przeszkody związane z ogniem i wodą. Sprawdzimy wytrzymałość fizyczną i psychiczną, przetestujemy bystrość umysłu i pamięć. Przyjrzymy się czy silnie zmęczony i zestresowany zawodnik potrafi pracować w zespole. Oceniającymi są instruktorzy, którzy w GROM-ie organizowali po kilkanaście selekcji. Na ich doświadczeniu można polegać.

??????????

JR: Największą atrakcją będzie strzelanie?

TK:GROM CHALLENGE to jedyna w Polsce impreza masowa o charakterze ekstremalnym, w której scenariuszu przewidziano strzelanie z broni palnej. Skoro nawiązujemy do selekcji, to chcemy sprawdzić, jak naszym uczestnikom pójdzie z obsługą broni w sytuacji, gdy są mocno zmęczeni.

Nietypowe jest także to, że trzynastu uczestników wybraliście w ramach prowadzonego na Facebooku, trwającego kilkanaście tygodni, konkursu?


TK:Tak. Wybraliśmy w ten sposób TEAM-13 GROM CHALLENGE. Konkurs organizowany we współpracy z administratorami fanpage`a Wojsk Specjalnych miał przy okazji zwiększyć poziom wiedzy o siłach specjalnych. Oprócz typowych pytań kontrolujących wiedzę, stawialiśmy zadania do samodzielnego wykonania. Chodziło o to, żeby każdy sam sprawdził czy nadaje się do specjednostki: czy odpowiednio szybko biega, podciąga się na drążku, ma wyrobiony zmysł obserwacji.

JR: Jakie są wnioski z konkursu?


TK:Ciekawe. O ile fanów jednostek specjalnych rozpisujących się na Facebooku i forach dyskusyjnych są tysiące, to już tych, którzy zdecydowali się podjąć wyzwanie związane z własnym wysiłkiem było zdecydowanie mniej. Zwycięzca jednego z etapów po jakimś czasie poinformował nas, że przeszacował siły i jednak nie jest w stanie wykonać zadanego testu fizycznego. Mimo to zaprosiliśmy go do Czerwonego Boru. Uczciwie postawił sprawę, a to bardzo cenna cecha w naszym środowisku.

Fot. Archiwum GROM GROUP

Przeczytaj: Po pierwszym GROM CHALLENGE

Zobacz: Fotoreportaż z GROM CHALLENGE 2013