-
W nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. miał miejsce pierwszy skok Cichociemnych do okupowanej Polski. To jedna z najważniejszych dat dla naszych Wojsk Specjalnych. Warto wejść ciut głębiej w historię Skoczków Spadochronowych Armii Krajowej. W czasie pierwszego lotu popełniono poważne błędy, a życiorysy pierwszych zrzutków są pogmatwane. Dlaczego warto uczyć się z historii? Bo to nam pokazuje, że doskonały system szkolenia i przerzutu Cichociemnych rodził się w bólach, a nawet w najbardziej elitarnych formacjach wojskowych znalazły się czarne owce. Warto o tym pamiętać, szczególnie obecnie, gdy w social mediach niezwykle chętnie i stanowczo dyskutujemy o wdrażaniu programów militarnych czy decyzjach kadrowych.
- Tagi:
- Wojska Obrony Terytorialnej
- „Kostka”
- WOT
- „Adolphus”
- Terytorialsi
- „Żbik”
- „Kotwicz”
- Stanisław Krzymowski
- Wojska Specjalne
- Henryk Dobrzański
- Czesław Raczkowski
- Cichociemni
- Maciej Kalenkiewicz
- Józef Zabielski
- Armia Krajowa
- „Hubal”
- „Orkan”
- Rocznica pierwszego skoku do kraju
- Partyzanci
- Obrona Terytorialna
- Szaniec majora „Hubala”
- II Wojna Światowa
- Adam Cyra
- Tradycja
- Tożsamość
-
05 sty '22
Kilkaset metrów od ośrodka poligonowego w Raduczu, z którego dziś korzystają siły i służby specjalne stoi kapliczka, którą zaprojektował Cichociemny Stefan Jasieński. W 1938 r., podczas poligonu podchorąży Jasieński, w wolnym czasie zaprojektował, a jego koledzy ze szwadronu wybudowali betonową kapliczkę w kształcę przypominającym łódź (niektórzy uważają, że to pocisk). Kilka lat później Jasieński przeszedł szkolenie Cichociemnych i po zrzucie do Polski miał rozpracować niemiecki obóz koncentracyjny w Oświęcimiu. Wpadł w ręce Niemców w czasie konspiracyjnego spotkania przy… kapliczce w podoświęcimskim Osieku. W 2000 r. na tej osieckiej odsłonięto tablicę poświęconą Cichociemnemu Jasieńskiemu. O kapliczce w Psarach wiedzą tylko nieliczni, warto to zmienić.
-
Przypominały wojskowy meldunek: kartka z maszynopisem z krótkim i pozbawionym emocji tekstem oraz zdjęcie ze świąteczno-patriotyczną grafiką. W latach 80. i 90. XX w. takie życzenia wysyłali sobie Cichociemni z okazji świąt Bożego Narodzenia. Przy okazji zawiadamiali o spotkaniu z okazji pierwszego skoku do Polski.
-
Ze względu na rozmach i zaangażowane siły była to operacja specjalna, jakiej nie przeprowadził nikt w czasie II wojny światowej w Europie. Grupę konspiratorów oraz broń i wyposażenie należało przerzucić kilkaset kilometrów przez teren ściśle kontrolowany przez Niemców. Celem był jeden z najwyższych funkcjonariuszy niemieckich w okupowanej Polsce. Wnioski z analizy przygotowań i przebiegu tej akcji do dziś są ciekawe i – mimo upływu prawie ośmiu dekad – nadal aktualne.
-
29 kw. '21
„Gotowi do walki i niewidzialni. Ukryta historia cichociemnych” to tytuł, trwającej godzinę, audycji w Polskim Radiu. Rozmowę prowadził red. Michał Żakowski, przez wiele lat dziennikarz zajmujący się tematyką wojskową, korespondent wojenny Polskiego Radia. Rozmawialiśmy o Cichociemnych – Skoczkach Spadochronowych Armii Krajowej.
-
Ta historia doskonale nadaje się na scenariusz filmu akcji. Oficer wywiadu Stefan Jasieński został przeszkolony w Wielkiej Brytanii. Skoczył na spadochronie do Polski, miał rozpracować KL Auschwitz-Birkenau. Gdy ciężko ranny wpadł w ręce Niemców, obozowi konspiratorzy w chcieli go zlikwidować. Miał bowiem olbrzymią wiedzę, a mógł pęknąć w czasie śledztwa prowadzonego przez gestapo. Nie zgodził się na to Józef Cyrankiewicz, późniejszy premier komunistycznego rządu.
-
Przypominały wojskowy meldunek: kartka z maszynopisem z krótkim i pozbawionym emocji tekstem oraz zdjęcie ze świąteczno-patriotyczną grafiką. W latach 80. i 90. XX w. takie życzenia wysyłali sobie Cichociemni z okazji świąt Wielkiej Nocy. Jak po latach odkryłem w archiwum, ta korespondencja jest jednocześnie dowodem na inwigilację środowiska Skoczków Spadochronowych Armii Krajowej przez Służbę Bezpieczeństwa.
-
Nie przerywać walki i bić się do końca, gdyż tak nakazuje honor? A może wstrzymać działania zbrojne, przegrupować się, przygotować i uderzyć ze zdwojoną siłą? Takim refleksom sprzyja wyprawa do Szańca mjr. „Hubala” w Anielinie i porównanie decyzji podejmowanych przez Majora oraz jego zastępcę – „Kotwicza”.
W ramach cyklu #TurystykaMilitarna zapraszam dziś do Anielina niedaleko Tomaszowa Mazowieckiego. Tam poległ mjr Henryk Dobrzański – pierwszy partyzant II wojny światowej, legendarny „Hubal”. -
Niedawno obchodziliśmy 80. rocznicę pierwszego skoku Cichociemnych do kraju. Między 1941 a 1944 r. do okupowanej Polski przerzucono 316 Skoczków Spadochronowych Armii Krajowej. W tym celu przeprowadzono ponad 100 nocnych lotów z Wielkiej Brytanii, a potem z Włoch. Na terenie okupowanej Polski zorganizowano zaś kilkaset placówek zrzutowych. Dzięki nim Cichociemni mogli w miarę bezpiecznie wylądować i zaaklimatyzować się do nowej rzeczywistości. A tony sprzętu i setki tysięcy dolarów -przeznaczonych na działalność podziemną – mogły trafić do adresatów.
-
Należeli do jednej z najbardziej elitarnych formacji. Do dziś rozpalają wyobraźnię fanów wojskowości. Ale to nie Cichociemni (czy żołnierze elitarnych oddziałów podziemnych, choćby „Parasola” czy „Zośki”) stanowią o fenomenie Państwa Podziemnego, jakie w czasie II wojny światowej funkcjonowało na terenie okupowanej Polski. Fenomenem jest fakt, że w okresie niewyobrażalnego terroru udało się stworzyć i zapewnić sprawne działanie podziemnej organizacji, która liczyła kilkaset tysięcy zaprzysiężonych członków.