Pomnik poświęcony konspiratorom z „Parasola”, którzy stracili życie w wyniku potyczki pod Udorzem.

Tragiczna akcja „Koppe”. Poznaj kulisy największej operacji sił specjalnych w okupowanej Polsce

Ze względu na rozmach i zaangażowane siły była to operacja specjalna bez precedensu w skali całej II wojny światowej w Europie. Grupę konspiratorów – całą broń i wyposażenie – należało przerzucić drogą lądową kilkaset kilometrów, w terenie ściśle kontrolowanym przez Niemców. Celem był jeden z najwyższych funkcjonariuszy niemieckich w okupowanej Polsce. Wnioski z analizy przygotowań i przebiegu tej akcji do dziś są ciekawe i – mimo upływu ośmiu dekad – nadal aktualne.

Przygotowania trwały kilka miesięcy. Były skrajnie trudne. Z Warszawy do Krakowa należało przerzucić sprzęt i ludzi (żeby zdać sobie sprawę z poziomu trudności, wystarczy napisać, że Polakom nie wolno było samodzielnie prowadzić samochodów, a drogi w okupowanej Polsce były naszpikowane niemieckimi posterunkami).

Akcję przeprowadzono 11 lipca 1944 r. Celem był SS-Obergruppenführer Wilhelm Koppe, wyższy dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie, sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa w niemieckim rządzie Generalnego Gubernatorstwa oraz zastępca Generalnego Gubernatora Hansa Franka.

Współczesne spojrzenie na historię

Na akcję „Koppe” warto spojrzeć przez pryzmat dzisiejszych zadań sił specjalnych i relacji między wojskami specjalnymi a konwencjonalnymi. Współczesna definicja mówi: „Operacje specjalne są operacjami wojskowymi prowadzonymi przez specjalnie do tego celu wyznaczone, zorganizowane, wyszkolone i wyposażone siły.”

W 1944 r. wyselekcjonowano „cel wysokowartościowy” jakim był Koppe. Zadanie zlecono specjalnie wyszkolonemu zespołowi konspiratorów z batalionu AK „Parasol”. To jedyny oddział AK specjalizujący się w likwidacji niemieckich VIP-ów. Można dyskutować, czy konspiratorzy z „Parasola” mieli specjalne wyposażenie? Należy na to pytanie odpowiedzieć twierdząco, gdyż – w porównaniu z kolegami z innych oddziałów – dysponowali większą ilością sprzętu i broni, mieli ułatwiony dostęp do fałszywych dokumentów.

Cel polityczny operacji specjalnej

„Operacje specjalne są prowadzone dla osiągnięcia celów politycznych, militarnych informacyjnych i ekonomicznych.”

W przypadku Koppego chodziło o osiągnięcie dwóch pierwszych celów. Co warte podkreślenia, cel militarny (wyeliminowanie ważnego ogniwa w niemieckim systemie dowodzenia), był stosunkowo łatwy do osiągnięcia. Jednym z wariantów likwidacji Koppego była bowiem opcja snajperska. Wychodząc z budynku na zamku na Wawelu, Niemiec przechodził kilka metrów do samochodu czekającego na parkingu. Był to odkryty teren, widoczny z wieżyczki budynku oddalonego o ok. 250 m. Tam miał zaczaić się Ryszard Nuszkiewicz „Powolny”, Cichociemny zrzucony do kraju w lutym 1943 r. Po wykonaniu zadania „Powolny” miał szybko zniknąć w tłumie mieszkańców Krakowa.

Z tej opcji zrezygnowano z powodów propagandowych. Dowództwu AK chodziło bowiem o osiągnięcie celu politycznego. Dlatego akcja w centrum miasta zamienionego na niemiecką twierdzę i zabicie ważnego Niemca miała podnieść morale Polaków i pokazać, że Państwo Podziemne potrafi zaatakować w każdym miejscu i czasie.

Współdziałanie z siłami konwencjonalnymi

„Operacje specjalne są prowadzone w pełnym spektrum konfliktu samodzielnie, we współdziałaniu lub w koordynacji z wojskami konwencjonalnymi”.

Jeśli przyjmiemy, że „Parasol” był oddziałem specjalnym [Co wykazano w innych publikacjach na tej stronie – przyp. autora], a rozrzucone w terenie oddziały – odpowiednikiem sił konwencjonalnych, wykonujących działania partyzanckie, to operacja z 1944 r. jest przykładem takiego współdziałania. A raczej problemów wynikających z konieczności takiej współpracy… Operację w Krakowie zlecono oddziałowi z Warszawy, co nie wzbudziło zadowolenia dowództwa krakowskiego Kedywu. Potraktowano to jako brak zaufania co do możliwości sił miejscowych.

Odczuł to dowódca akcji „Koppe”, Stanisław Leopold „Rafał” już w czasie pierwszego spotkania z Janem Pańczakiewiczem „Ziemowitem”. „Rafał” był kapralem podchorążym, dowódcą plutonu, „Ziemowit” – zawodowym żołnierzem, majorem, dowódcą Kedywu krakowskiego okręgu AK. Różnica w stopniach oznaczała przepaść w hierarchii wojskowej i trudności w partnerskim podejściu do planowania i wykonania zadania.

Warto dodać, że do dziś żołnierze naszych sił specjalnych, którzy operowali w Iraku czy Afganistanie wspominają o podobnych problemach w partnerskiej pracy nad zadaniem – wynikających z różnicy stopni specjalsa i sztabowców sił regularnych.

W 1944 r. we wsparcie działań konspiratorów z „Parasola” zaangażowano olbrzymie (jak na warunki konspiracji) zasoby. Dlatego w rozpoznanie oraz zabezpieczenie odwrotu włączono siły z Warszawy, Krakowa, rejonu Olkusza, Miechowa i Częstochowy.

Wąwóz w Udorzu i tablica poświęcona żołnierzom „Parasola”. Zdjęcie z broszury „Zamach na Koppego” wydanej w 1969 r.

Tragiczny koniec akcji

Akcja specjalna „Koppe” skończyła się niepowodzeniem [Przeczytaj inny wpis o akcji Koppe], ponieważ Niemiec uszedł z życiem. W czasie odwrotu konspiratorzy natknęli się na niemiecki patrol niedaleko wioski Udórz przy drodze Pilica – Żarnowiec. Dlaczego nie mieli szans? Dysponowali bronią „miejską”: pistoletami i pistoletami maszynowymi, dlatego nie byli w stanie podjąć walki z Niemcami wyposażonymi w karabiny i karabin maszynowy.

Zginął Stanisław Huskowski „Ali”. Ranny Wojciech Czerwiński „Orlik” prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Niemcy pojmali Bogusława Niepokoja „Storcha”, Tadeusza Ulankiewicza „Warskiego” i łączniczkę Halinę Grabowską „Zetę”. Wszyscy trafili do więzienia Montelupich, gdzie zginęli.

Pod Udorzem zostało rannych również czterech żołnierzy „Parasola”: Eugeniusz Schielberg „Dietrich”, Antoni Sakowski „Mietek”, Jerzy Kołodziejski „Zeus” i dowodzący akcją „Rafał”. Udało się ich ukryć i przerzucić do Warszawy.

Nigdy nie poznamy wszystkich szczegółów dotyczących planowania i przebiegu operacji. Nie dowiemy się więc, dlaczego konspiratorzy bezpośrednio po akcji zaplanowali odskok z Krakowa aż do Warszawy? Dlaczego nie wykorzystano potencjału wszystkich sił konspiracyjnych mających wspierać ludzi z „Parasola”? Czy jednym z powodów były urażone ambicje oficerów z Krakowa? „Rafał” mający na ten temat największą wiedzę wrócił do warszawy 27 lipca, kilka dni przed wybucham powstania. Zginął kilka tygodni później.

Zainteresowanym akcją polecam książkę Piotra Stachiewicza „Akcja Koppe”.

Czy Koppe poniósł karę za zbrodnie wojenne?

Po zakończeniu II wojny światowej Wilhelm Koppe spokojnie pracował w Niemczech Zachodnich. Aresztowano go w 1960 r., ale po dwóch latach opuścił więzienie po wpłacie kaucji w wysokości 30 tysięcy marek. W 1964 r. niemiecka prokuratura oskarżyła Koppego o współudział w zamordowaniu prawie 150 tysięcy ludzi. W 1964 r. – ze względu na zły stan zdrowia zbrodniarza – sąd krajowy w Bonn umorzył to postępowanie. Niemieckie władze nie zgodziły się kilkukrotnie prośby Polski o ekstradycję Wilhelma Koppego. Niemiec nie poniósł żadnej odpowiedzialności za zbrodniczą działalność w czasie II wojny światowej. Zmarł w Bonn w 1975 r.

Jak dojechać do Udorza?

Udórz położony jest niedaleko Wolbromia. Na zjeździe „Wodzisław” trasy E-77 Warszawa – Kraków kierujemy się na Pilicę. Kilka kilometrów za miejscowością Żarnowiec znajduje się skrzyżowanie z drogowskazem w kierunku Udorza (z tego miejsca Niemcy ostrzeliwali konspiratorów z „Parasola”). Dobrze widoczny pomnik znajduje się kilkaset metrów dalej, po prawej stronie drogi.

Natomiast w centrum Krakowa, niedaleko Wawelu, na kamienicy przy ul. Powiśle 3, umieszczono płaskorzeźbę upamiętniającą poległych uczestników operacji. W jej pobliży jest tablica informacyjna na temat operacji, z tekstem w języku polskim i angielskim.