Ucharakteryzowani na żołnierzy US Army, z amerykańską bronią zdobytą przez wywiad, w Dziwnowie komandosi szkolili się do ataku na NATO.

60. rocznica powstania supertajnego 1. Batalionu Szturmowego. W ostatni weekend sierpnia świętować ją będą uczestnicy Festynu Komandosa w Dziwnowie

W czasie wojny Układu Warszawskiego z NATO nasze siły zbrojne miały wystawić „front polski”. Gdyby doszło do konfliktu, kilkaset kilometrów przed nacierających Polaków przenikaliby komandosi z Dziwnowa. Szkolono ich m.in. do neutralizacji broni jądrowej, likwidacji stanowisk dowodzenia, dywersji i sabotażu oraz organizowania oddziałów partyzanckich na głębokich tyłach przeciwnika.

1. Batalion Szturmowy (1.BSz.), czyli Jednostkę Wojskową o numerze 4101, powołano 3 września 1964 r. Powstała na bazie 26. Batalionu Rozpoznawczego 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej w Krakowie. Przed 60. laty ten pododdział wydzielono ze składu „Czerwonych Beretów” i – z grodu Kraka – przeniesiono do Dziwnowa na wyspie Wolin.

1. Batalion Szturmowy z Dziwnowa. Jak powstał?

Rozkazem Szefa Sztabu Generalnego nowa formacja została operacyjnie podporządkowana Zarządowi II Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego oraz Inspektoratowi Szkolenia Sztabu Generalnego LWP. W ten sposób JW 4101 stała się jednostką samodzielną i głęboko utajnioną. W czasie konfliktu zbrojnego supermocarstw jej żołnierze mieli operować na „zachodnioeuropejskim teatrze działań wojennych”, czyli m.in. na obszarze Niemiec Zachodnich, Belgii i Holandii.

Kilka lat po powołaniu JW 4101 stworzono system sił specjalnych LWP. Powstała wtedy spójna koncepcja prowadzenia operacji specjalnych na szczeblu państwa. Do niej dostosowano zadania, szkolenie i wyposażenie poszczególnych elementów. (Warto podkreślić, że od upadku Muru Berlińskiego mamy w armii problem ze stworzeniem analogicznych – prostych i jasnych – zasad współpracy sił specjalnych z wojskami regularnymi).

Skoki spadochronowe. W dole widać Dziwnów.
Skoki spadochronowe. W dole widać Dziwnów.

System jednostek specjalnych LWP. Jak wyglądał?

Jak już wspomniałem, w czasie wojny Układu Warszawskiego z NATO mieliśmy wystawić „front polski”. Z planów wynikało, że będzie się składał z dwóch armii pierwszego rzutu (zbudowanych na bazie dywizji Pomorskiego oraz Śląskiego Okręgu Wojskowego). Armię rezerwową przygotowywał zaś Warszawski Okręg Wojskowy.

Do tej koncepcji dostosowano strukturę jednostek specjalnych. Oddziałem działającym na rzecz całego frontu był 1.BSz. Poszczególne armie miały „armijne” kompanie specjalne, natomiast każda dywizja posiadała „dywizyjną” speckompanię.

W dokumentach i wspomnieniach pojawiają się różne odległości – od wojsk własnych – w jakich poszczególne jednostki miały działać. Upraszczając, można przyjąć, że 1.BSz. operowałby powyżej 400 km od linii frontu. Specjednostkom armijnym przydzielono dystanse od 50 do 400 km. Natomiast odległości między 50 a 100 km „zarezerwowano” dla dywizyjnych pododdziałów specjalnych. Analitycy obliczali, że kilkuosobowa grupa specjalna z Dziwnowa obejmie swym działaniem obszar o powierzchni 300 km kwadr, armijna – 200 km kwadr., a dywizyjna – 25-50 km kwadr.

– Rozbieżności biorą się z tego, że w różnych okresach różnie liczono głębokość operacji, na jakiej miały działać front i armie polskie. W latach 70. mieliśmy dotrzeć w trzy miesiące do Zatoki Biskajskiej, położonej przy wybrzeżu Francji i Hiszpanii. Według planów z późniejszych lat, ten cel należało osiągnąć zaledwie w kilka tygodni. Skrócenie czasu powodowało wydłużenie odległości – tłumaczył mi przed laty prof. dr hab. Henryk Hermann, specjalista historii sztuki wojennej, wieloletni wykładowca Akademii Obrony Narodowej w Warszawie.

Rozpoznanie na szczeblu Północnoeuropejskiego Teatru Działań Wojennych (w skład, którego wchodził „front polski”) zapewniała Moskwa.

Nie było ścisłego podziału geograficznego terenu, który mieli atakować Polacy. – Wszystko zależało od rozmieszczenia sił NATO. Szacowano, że armia nie może atakować sił większych niż korpus. Dlatego przesunięcie choćby jednej dywizji z wrogiego korpusu powodowało, że w dany region miano rzucać różne siły – wyjaśniał mi prof. Hermann.

Lądowanie żołnierza 1. BSz.
Szkolenie żołnierzy 1. BSz.

Zadania jednostek specjalnych LWP. Jak je podzielono?

Struktury i zadania poszczególnych specjednostek zmieniały się, ale zawsze były spójne i dostosowane do aktualnych potrzeb.

● Jednostka „frontu polskiego” – 1. Batalion Szturmowy

Jego żołnierze byli szkoleni przede wszystkim do rozpoznania i niszczenia „środków napadu jądrowego”. Ćwiczono to przynajmniej do 1985 r. Grupy wykonujące takie zadania mogły być przekazywane pod dowództwo radzieckie. Komandosi mieli również likwidować stanowiska dowodzenia, prowadzić zwiad, rozpoznanie, dywersję i sabotaż na głębokich tyłach przeciwnika oraz organizować działania partyzanckie.

Ciekawy był system wyposażenia i uzbrojenia specjednostek. JW 4101 zawsze posiadała najnowocześniejszy sprzęt. Gdy na stan wojska wchodziły nowsze modele, jednostka z Dziwnowa przekazywała wcześniej używany sprzęt do kompanii armijnych, a te – analogicznie – swój do pododdziałów specjalnych dywizji. Dlatego komandosi z Dziwnowa jako pierwsi otrzymali pistolety P-64, pistolety maszynowe PM-63 „Rak” (nazwa od „Ręczny Automat Komandosa”) czy korzystali ze śmigłowców Mi-8. W powszechnym użyciu były noktowizory oraz tłumiki strzału PBS-1 do karabinków kałasznikowa. Posiadali też radiostacje R350 do szybkiej telegrafii o zasięgu do 3 tys. km oraz R352 do łączności wewnątrz grupy.

W czasie „W” batalion miał liczyć ok. 700 żołnierzy.

Średni czas działania grupy na obszarze przeciwnika szacowano na 10-12 dób.

● Jednostki armii – 62. Kompania Specjalna z Bolesławca, 56. KSpec z Bydgoszczy / Szczecina, 48 KSpec. z Krakowa

Powstały w 1967 r. Miały takie same struktury, wyposażenie, uzbrojenie, przeznaczenie i zakres działań. Podobnie się szkoliły. Inne było tylko ich przyporządkowanie i planowany obszar działania. Etat czasu „P” przewidywał 110 żołnierzy, na czas „W” był rozbudowywany do 252 ludzi. Kompanie wystawiały po 12 7-8 osobowych grup rozpoznawczych oraz po 3 grupy płetwonurków, liczące po 8 żołnierzy.

Średni czas działania grupy na obszarze przeciwnika szacowano na 3-5 dób.

Lądowanie śmigłowca Mi-4 w „terenie przygodnym” po grupę specjalną płetwonurków.
Lądowanie śmigłowca Mi-4 w „terenie przygodnym” po grupę specjalną płetwonurków.
● Jednostki dywizji – dywizyjne kompanie specjalne

„Najkrótsze” dystanse na tyłach przeciwnika „zarezerwowano” dla pododdziałów specjalnych funkcjonujących w batalionach rozpoznawczych dywizji pancernych i zmechanizowanych. Takie kompanie powstały w 1974 r. Liczyły po 35 żołnierzy podzielonych na 5 grup specjalnych, każda po 5 żołnierzy oraz drużynę łączności (6 ludzi) i czteroososbowe dowództwo.

W odróżnieniu od grup frontowych i armijnych, dywizyjne miały przenikać w rejon zadań drogą lądową, m.in. na transporterach opancerzonych. Więc szkolenie spadochronowe było tam marginalizowane.

Czas działania grupy na wrogim terenie szacowano na 1-3 dni.

Układanie spadochronów. W tle widać budynek koszar 1. BSz.
Układanie spadochronów. W tle widać budynek koszar 1. BSz.

Jednostki specjalne LWP. Jak się sprawdziły?

W latach 70. kładziono nacisk na działania sił specjalnych w terenie zurbanizowanych, a nie – jak wcześniej – w lasach. Szacowano, że w celu sparaliżowania półmilionowego miasta wystarczą dwie grupy specjalne, które wykonywać będą zadania o charakterze terrorystycznym.

Na przełomie 1993 i 1994 r. Szef Sztabu Generalnego WP rozkazał rozwiązać wszystkie, wspomniane wyżej, jednostki specjalne. Ich zadania przejęła JW 4101, rozbudowana z batalionu do wielkości pułku. Obecnie JW 4101 to Jednostka Wojskowa Komandosów. Stacjonuje w Lublińcu i jest najstarszą polską formacją sił specjalnych.

Z perspektywy minionych dekad nie da się wysnuć czarno-białych wniosków dotyczących sił specjalnych z czasów LWP. Zawsze i wszędzie wykonują one zadania o charakterze militarnym oraz politycznym. Na historię warto więc spojrzeć przez ten pryzmat.

Jeśli chodzi o wymiar militarny – były zorganizowane optymalnie jako bardzo skuteczne formacje jednorazowego użytku. Do tego dostosowano szkolenie oraz wyposażenie. Niestety, im więcej czasu upływało od zakończenia II wojny światowej (czyli im bardziej decydenci zapominali o wymaganiach realnego pola walki), tym bardziej oddziały dostosowywano do wymogów armii świetnie prezentującej się na poligonach, ale nie w warunkach wojny.

Ucharakteryzowani na żołnierzy US Army, z amerykańską bronią zdobytą przez wywiad, w Dziwnowie komandosi szkolili się do ataku na NATO.
Ucharakteryzowani na żołnierzy US Army, z amerykańską bronią zdobytą przez wywiad, w Dziwnowie komandosi szkolili się do ataku na NATO.

Jednostki specjalne LWP. Jak je oceniać?

Natomiast w wymiarze politycznym – patrząc z obecnej perspektywy – oddziały specjalne LWP używano w operacjach, które były antydemokratyczne. W 1968 r., w czasie inwazji Układu Warszawskiego na Czechosłowację, komandosi wprowadzali jednostki pancerne i zmechanizowane do tego kraju. W czasie stanu wojennego (w latach 1981-83) grupy specjalne wykorzystywano m.in. do rozpoznawania sytuacji w wielkich, strajkujących zakładach przemysłowych, do skrytej ochrony wybranych miejsc czy do pokazów siły w czasie demonstracji robotniczych. Warto zaznaczyć, że z perspektywy wojskowej wszystkie te działania zostały wykonywane profesjonalnie i bez strat.

Nie mielibyśmy też obecnych Wojsk Specjalnych, gdyby nie funkcjonował system specsił z czasów LWP. Po rozwiązaniu oddziałów specjalnych niewielka grupa komandosów przeszła do nowopowstałej jednostki GROM, najwięcej żołnierzy trafiło Lublińca. Obecnie w formacjach specjalnych służą jeszcze nieliczni weterani z tych jednostek, zdecydowanie więcej jest ich dzieci oraz wnuków.

W ostatni weekend sierpnia 2024 r. warto być w Dziwnowie.
W ostatni weekend sierpnia 2024 r. warto być w Dziwnowie.

Festyn Komandosa. Co to jest?

60. rocznicę powstania JW 4101 świętować będą uczestnicy 15. edycji Festynu Komandosa w Dziwnowie. To impreza organizowana – od początku z inicjatywy byłego szefa sztabu 1. BSz., ppłk. Witolda Brzozowskiego – przez żołnierzy tej formacji. W ciągu kilkunastu lat istnienia, z niewielkiej uroczystości dla starych komandosów 1. Batalionu, festyn stał się miejscem spotkań najważniejszych środowisk żołnierzy polskich sił specjalnych. Zarówno byłych, jak i obecnych.

W tym roku Festyn Komandosa odbędzie się między 23 a 25 sierpnia. W programie przewidziano – dostępne dla wszystkich turystów – pokazy grup rekonstrukcyjnych, punkty promocyjne jednostek specjalnych WP, widowiskowe skoki spadochronowe do wody oraz zwiedzanie nowej Izby Tradycji Polskich Spadochroniarzy.

Natomiast dla byłych i obecnych żołnierzy zaplanowano zawody strzeleckie, zwiedzanie dziwnowskich koszar, apel pamięci poświęcony żołnierzom, którzy odeszli na wieczną wartę oraz spotkania środowiskowe.

Szczegółowy program można znaleźć na stronie Festynu Komandosa.

Fotografie archiwalne: Janusz Tomczak – żołnierz i oficjalny fotograf 1.BSz.

Chcesz poznać Dziwnów i spotkać byłych komandosów? Kup tę książeczkę.