-
Nie warto inwestować w superfilmiki na You Tuba, wypasione strony internetowe czy zaawansowane projekty komunikacyjne. Na razie to zmarnowane pieniądze. Myśląc o skutecznym naborze najlepszych kandydatów, najpierw trzeba zadbać o strategiczny element procesu komunikowania wojska z zainteresowanymi założeniem munduru. Są nim osoby odbierające telefony i mejle z rubryki „Kontakt” na stronie internetowej jednostki. Skupiając się na formie, najczęściej zapominamy, że zachęcony reklamą w końcu zadzwoni lub napisze z prośbą o szczegóły. A po drugiej stronie słuchawki…
- Tagi:
- Public Relations
- Polska Zbrojna
- PR
-
17 Lut '15
Jesienią 2014 r. miałem okazję obserwować selekcję do jednostki AGAT. Wcześniej kilku dziennikarzy maszerowało wspólnie z kandydatami. Ja miałem okazję robić to już w 2002 r. – w GROM-ie. Tym razem interesowali mnie nie kursanci, ale instruktorzy. Starałem się podpatrzyć na jakie cechy zwracają uwagę, co chcą przekazać kandydatom. Reportaż na ten temat ukazał się w lutowym numerze miesięcznika „Polska Zbrojna”. Tutaj publikuję fragmenty będące ilustrowane zdjęciami.
Korzystając z okazji dziękuję dowódcy AGATA za umożliwienie udziału w selekcji, a selekcjonerom za pięć dni fajnej, choć wyczerpującej przygody. -
„Dzięki Twitterowi i Facebookowi mogę podyskutować z ministrami, generałami, wymieniać się opiniami z innymi z branży. Jako publicysta jestem przeszczęśliwy mając do dyspozycji takie kanały błyskawicznej komunikacji. Ale jako podatnik utrzymujący sporą rzeszę urzędników, jestem coraz bardziej poirytowany. Oczekuję bowiem, by przedstawiciele państwa komunikowali się z obywatelem na poważnie.”
Felieton ukazał się w numerze 2/2015 miesięcznika „Polska Zbrojna”.- Tagi:
- Polska Zbrojna
- Felieton
-
„Trzeba wykorzystać potencjał młodych ludzi, działających w różnych organizacjach i ruchach, na rzecz bezpieczeństwa państwa”. Im dłużej słucham takich zapowiedzi, tym bardziej przypominam sobie myśl Jerzego Sztaudyngera. Mistrz fraszki napisał: „Koniom i zakochanym inaczej pachnie siano”. W naszym przypadku „sianem” jest wykorzystanie potencjału. „Konie” i „zakochani” to decydenci oraz młodzi pasjonaci munduru.
Felieton ukazał się w numerze 1/2015 miesięcznika „Polska Zbrojna”.- Tagi:
- Polska Zbrojna
- Felieton
-
Grudniowy numer wojskowego pisma podsumowuje misję w Afganistanie. Pod wieloma twierdzeniami generałów i publicystów mógłbym się podpisać. Z niektórymi się nie zgadzam. Ale na pewno to wydanie „Pezetki” warto przeczytać. Systematyzuje bowiem wiedzę o najtrudniejszej misji Wojska Polskiego.
-
Największym plusem zaangażowania w Afganistanie i Iraku jest pokazanie wszystkich minusów naszej armii: od wyposażenia, po styl dowodzenia. Piszę o dwóch misjach, bo patrzę na nie przez pryzmat wizerunku wojska, a opinii publicznej te misje zlewają się w jedno.
Przez ponad pół wieku mieliśmy armię poligonową. Manewry zawsze kończyły się sukcesem. Nawet jeśli – przez pomyłkę – jakiś generał kazał atakować własne oddziały. Czy taka armia była w stanie obronić nasz kraj? Nie. Zarówno w przypadku klasycznej wojny, jak i działań, jakie teraz obserwujemy na Ukrainie. Początek misji w Iraku pokazał bowiem, jak ta armia wygląda w rzeczywistości. Nie mieliśmy w WP żadnej jednostki, którą w komplecie można wysłać do walki. Najlepszym przykładem był batalion dowodzony w czasie trzeciej zmiany PKW Irak przez ppłk. Jerzego Guta. Żołnierze pochodzili z 76 jednostek wojskowych z całego kraju. Co tam PKW, nawet GROM nie zdziałałby – w Iraku i w pierwszych latach operowania w Afganistanie – wiele, gdyby nie olbrzymie amerykańskie wsparcie logistyczne i informacyjne. -
Atmosferę służby w tej jednostce najlepiej oddawała przyśpiewka „Oj dana, dana, służba u Żdana jest prze…”. Ale w dwie dekady po likwidacji 62 Kompanii Specjalnej major Andrzej Żdan nadal jest bezdyskusyjnym liderem środowiska bolesławieckich komandosów.
Czego dzisiejsi dowódcy mogą uczyć się od mjr. Żdana? Że w długiej perspektywie szacunek żołnierzy znajdzie ten, kto stosuje zasadę „za mną”, a nie „naprzód”. Czasy mamy bowiem takie, że wielu ludzi bez doświadczenia, wraz z objęciem stanowiska, błyskawicznie przypisuje sobie chwałę podwładnych. Na początku wywołuje to uśmiech żołnierzy. Z czasem jednak przeradza się on w grymas, a następnie irytację. Tymczasem, jeśli chce się uzyskać rolę autentycznego lidera, trzeba się ze swoimi żołnierzami pomęczyć i pokazać, że wydawane rozkazy potrafi się samemu wykonać. Opowiadaniem o trudach żołnierskiej służby można sobie zbudować pozycję w mediach i u – niestety – niektórych przełożonych. Ale na pewno nie u podwładnych.
-
„Z wybuchem powstania warszawskiego w stolicy skończył się czas działań specjalnych, prowadzonych przez oddziały Armii Krajowej, więc budowanie tożsamości polskich jednostek specjalnych na tradycjach powstańczych jest błędem merytorycznym.”
-
Przez kilka lat mieszkałem niedaleko jednego z największych rond w Warszawie. Choć niekiedy przeszkadzały mi samochody, nie domagałem się zmiany organizacji ruchu drogowego w okolicy. Zdawałem sobie sprawę, że protestując, sprawiałbym wrażenie człowieka o ograniczonej zdolności do prawidłowego postrzegania otaczającej rzeczywistości. Z pewnością uważaliby tak zarówno sąsiedzi z bloku, jak i władze Warszawy, do których trafiłyby petycje. Co więcej, gdyby uznano moje roszczenia, miałbym dowód na to, że żyję w dziwnym kraju.
Felieton z numeru 7/2014 miesięcznika „Polska Zbrojna”.- Tagi:
- Wojsko Polskie
- Polska Zbrojna
-
Mój ostatni felieton w „Polsce Zbrojnej” omówiono w branżowym portalu PRoto: „Były rzecznik MON o tym, jak udało się poprawić wizerunek Rosomaka
Były rzecznik prasowy MON Jarosław Rybak wspomina na łamach Polski Zbrojnej o złej prasie, jaką cieszył się na początku Rosomak. Jak dodaje niewiele brakowało, aby próba poprawy opinii o tym transporterze zakończyła się spektakularną wpadką.”- Tagi:
- PKW Afganistan
- PRoto
- Rosomak
- MON