W Szczawie, małej sądeckiej wsi, pod koniec wojny stacjonował sztab 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK. W okolicy wykonano ostatnie zrzuty spadochronowe dla Armii Krajowej. Obecnie w maleńkim muzeum oglądać możemy pamiątki po partyzantach. Dla mnie jednymi z najciekawszych są: kobieca bluzka wykonana ze spadochronu oraz zasobnik zrzutowy.
Muzeum 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK w Szczawie formalnie jest filią Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie. Znajduje się w niewielkim budynku między z drewnianym (zwanym „Kościółkiem Partyzanckim” – tam co roku, 15 sierpnia, odbywają się „msze partyzanckie”) a plebanią. Założył je w 1987 r. ówczesny proboszcz – ks. Edward Fąfara.
Na ekspozycji można zobaczyć bardzo ciekawe pamiątki po partyzantach (umundurowanie, wyposażenie, militaria, dokumenty i fotografie). Niestety, jest tam również sporo zupełnie przypadkowych przedmiotów, które z II wojną światową nie mają nic wspólnego. Miejscem opiekują się pasjonaci (i chwała im za to), ale obiektowi i zbiorom powinien przyjrzeć się ktoś profesjonalnie zajmujący się historią i muzealnictwem. Głównie dlatego, żeby ochronić autentyczne i cenne pamiątki, które nie są dobrze opisane i wyeksponowane.
Cichociemni wspominają, że po skoku spadochrony zyskiwały drugie życie. Wykonywane z jedwabiu, materiału eleganckiego a trudno dostępnego, więc stawały się koszulami, bluzkami, a nawet sukienkami komunijnymi czy sukniami ślubnymi. Partyzanci cenili je bardzo gdyż jedwab jest śliski – nie mogły po nim piąć się wszy.
Sporo o tym czytałem, jednak pierwszy raz taką bluzkę zobaczyłem dopiero w Szczawie. Wisiała przysłonięta czapkami żołnierskimi z czasów „ludowego” Wojska Polskiego.
Warto od razu zauważyć, że ta bluzka – co wynika z opisu – nie pochodzi ze zrzutowiska, ale spadochronu, na którym uratował się lotnik z bombowca Liberator, który spadł w nieodległej Ochotnicy Górnej.
W muzeum znajduje się też podobna bluzka, o której mówi się, iż ma podobną historię. Jak jednak sprawdziłem u eksperta – Piotra Wybrańca, właściciela Muzeum Spadochroniarstwa w Wiśle – ta bluzka na pewno nie została uszyta ze spadochronu wykonanego na Zachodzie w czasie II wojny światowej. Jest bowiem ze stylonu kratkowanego, którego Alianci w tym okresie jeszcze nie znali.
Dowiedz się więcej o Muzeum Spadochroniarstwa w Wiśle: „Gdyby przed kilkudziesięciu laty żołnierz jednostki specjalnej pokazał taki sprzęt cywilowi, miałby olbrzymie problemy z kontrwywiadem wojskowym. Dziś najtajniejsze wyposażenie pododdziałów specjalnych WP leży sobie spokojnie w kilku pokojach okazałej posesji w Wiśle. To prywatne Muzeum Spadochroniarstwa założone i prowadzone przez Piotra Wybrańca.”
Ładnie wyeksponowano natomiast pokrowiec z zasobnika zrzutowego, Z opisu wynika, że to sprzęt z grudnia 1944 r., a więc z jednego z ostatnich zrzutów spadochronowych dla AK.
W muzeum znajduje się portret Tadeusza Wronowskiego ps. „Przygoda”, który był żołnierzem „Parasola”, a pod koniec wojny – oficerem 1. Pułku Strzelców Podhalańskich.
Dowiedz się więcej o Tadeuszu Wronowskim: „Dowodzona przez niego, brawurowa akcja specjalna, tak wstrząsnęła Niemcami, że postawili szlabany przy wjeździe do al. Szucha i zaczęli kontrolować wszystkich wchodzących. Będąc bardzo skromnym człowiekiem Tadeusz Wronowski nie opowiadał o niej zbyt chętnie. Podobnie zresztą jak o innych wojennych przygodach, które mogłyby stać się scenariuszem atrakcyjnego filmu akcji.”
Na Polankach, pod koniec 1944 r., utworzono ostatnie zrzutowisko przyjmujące zaopatrzenie dla AK. Na Polankach szczęśliwie wylądowało aż 12 Cichociemnych.