Wysyłając książki „Ból. Mocna opowieść o rannych i medykach na wojnie” proszę o recenzję lub choćby kilka zdań opinii. To bardzo ważne dla autora. Warto wiedzieć, jak jest ona oceniana. Szczególnie byłem ciekaw ocen osób, które w książce opisałem. Jak przyjmą historie przelane na papier? Czy po latach nie będą żałować często bardzo intymnych wspomnień?

Część komentarzy pojawia się na portalach społecznościowych – kilka screenów publikuję poniżej. Część otrzymuję w mejlach i prywatnych wiadomościach na portalach społecznościowych. Fragmenty niektórych publikuję, ale bez podania nazwisk – nie wiem czy autorzy życzyliby sobie ujawniania personaliów.


Wpis Andrzeja, głównego bohatera trzeciego rozdziału. To dla mnie bardzo ważna recenzja.
Ale chyba jeszcze ważniejsza jest krótka opinia Żony Andrzeja.

Michał, oficer WOT:

„Zero przekłamania. (…) Gdy przeczytałem książkę wiem, że są w Polsce specjaliści, którzy będą walczyć o mnie i moich żołnierzy. To jest ważny przekaz tej książki.”


Wpis Dowódcy 18. Dywizji Zmechanizowanej.

Agnieszka, cywil:

„Dziękuję za historię Pawła Staniaszka. Poznałam go już prawie pod koniec jego leczenia na Szaserów. Bliska osoba, która odwiedzała Pawła poprosiła o kilka rzeczy dla niego, zdążyłam być tylko dwa razy. Wspominał często o brzuchu, o łokciach, które miał podpierane, bolało go. Na łóżku miał powieszoną maskotkę Małego Głodu z serka Danio, która zawsze już będzie mi się z nim kojarzyć. (…) Dziękuję za łzy po przeczytaniu wspomnień o Pawle”.


Opinia Dowódcy 13. Śląskiej Brygady WOT, byłego Dowódcy Task Force-50.

Tomek, brat jednego z rannych:

„Dziękuję za opisanie w niej historii mojego brata, jesteśmy w rodzinie bardzo za to wdzięczni.”


Bloger polityczny.

Małgorzata, cywil, lekarz anestezjolog:

„Rewelacja. Czyta się jak dobry kryminał. Teraz wiem, że pracuje mi się cudownie w porównaniu do warunków pola walki.”


Duchowny bardzo aktywny użytkownik portalu Twitter.

Krzysztof, ratownik medyczny:

„Książka jest super . Osobiście poznałem trzech bohaterów. Jako medyk uważam, że to sedno. Miałem łzy w oczach choć podobno widziałem wiele. I szkoda, że mamy mało tak zaangażowanych osób. W kraju zabija nas papieorologia.”


Ratownik medyczny, jeden z Bohaterów książki.

Łukasz, żołnierz jednostki specjalnej:

„Tym, co tam byli książka pozwala przenieść się na misję. (…) Tym, co tam nie byli książka też pozwala przenieść się do Afganistanu i choć trochę zrozumieć, co tam przeżyliśmy. Świetny język, zrozumiały również dla laika.”


Dziennikarka Polskiej Agencji Prasowej.

Michał, cywil, kierowca:

„Przeczytałem w życiu wiele książek, od kilku ładnych lat głównie o tematyce wojskowej. (…) Powiem tak – jest „petarda”. Czyta się ją bardzo przyjemnie, napisana jest językiem prostym i łatwym do czytania. Bardzo ciekawie rozwiązane są wywiady z dwoma stronami jednego wydarzenia. Najpierw Pan wciąga nas w wydarzenia na afgańskiej ziemi widziane oczami samego poszkodowanego, gdzie wiedząc dobrze że, dany bohater poszkodowany będzie i tak się czeka na „wybuch”. Opowiadania lekarzy ratujących życie i zdrowie są bardzo szczegółowe i dla kogoś kto ma choć jakiekolwiek pojęcie o medycynie i budowie anatomicznej człowieka, pokazują z czym musieli się mierzyć ludzie w Trauma Roomie. (…)

Uderza też opis naszego „przygotowania” do misji w Afganistanie, podejścia dowódców wyższego stopnia, biurokracji i logistyki. W wielu pozycjach było też to opisane, ale tutaj uderza jeszcze mocniej. Nie chodzi tutaj przecież o to że, dana jednostka wystrzelała w miesiąc zapasy amunicji przeznaczonej na cały rok. (…) Walczymy przecież o życie, zdrowie, sprawność ludzi którzy przysięgali co prawda „w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić”, ale nikt z Nich przecież jadąc tam specjalnie nie dał się postrzelić, czy wjechać na ajdika. (…) Warto było kupić książkę i zarwać nockę, żeby ją przeczytać „na raz”. Inaczej się nie dało, za bardzo wciągała.”


Czytelniczka.

Tomasz, żołnierz zawodowy:

„Zabrzmi to dziwnie. Zacząłem czytać i musiałem przerwać. Nie wiem jak to wytłumaczyć. W Afganie byłem  na czterech zmianach (…). Pamiętam te trumny i pożegnania. Niestety nie mogę teraz tego czytać. Źle się z tym czuję, wyobraźnia swoje robi… A ja chce odpocząć… Przepraszam…”

Odpisałem Tomkowi, że w jego reakcji nie ma nic dziwnego. Tak bywa u ludzi, którzy wspominają ciężkie chwile. To może skończyć się tzw. wtórną traumatyzacją i spowodować kłopoty z „psychą”. W takich sytuacjach lepiej odłożyć lekturę.


Czytelnik.

Jak na razie nie otrzymałem żadnej negatywnej opinii. Ale Czytelnicy zwracają uwagę na drobne błędy (powtórzenie akapitu na końcu pierwszego rozdziału, literówki itp.). Bardzo za nie dziękuję. Przydadzą się do poprawek w drugim wydaniu.

Jednym ze zwracających uwagę na literówki był Michał. Przyjął moje wyjaśnienia i pozytywnie odniósł się do całości.

Książkę oparłem na relacjach bezpośrednich świadków. Co oczywiste, każdy uczestnik zdarzeń zapamiętał je ciut inaczej.

Odpisałem, że nieścisłości będą zawsze. „To relacje bezpośrednich świadków zdarzeń – każdy inaczej coś zapamiętał, coś uleciało z pamięci. Gdy były Piotr Stachiewicz – żołnierz batalionu AK „Parasol” napisał monografię tego oddziału (opartą na własnych wspomnieniach, relacjach kolegów i dokumentach), wielu „Parasolarzy” oburzało się na nieścisłości, a nawet obraziło na autora, gdyż ich wspomnienia były inne od opisanych w książce.





Ból. Mocna opowieść o rannych i medykach na wojnie

Wszystko o najnowszej książce Jarosława Rybaka





Kolejny wpis jednego z Bohaterów książki.

Zachęcam do dzielenia się kolejnymi opiniami o książce „Ból. Mocna opowieść o rannych i medykach na wojnie”. Czekam na nie na portalach społecznościowych, w prywatnych wiadomościach i mejlach.

Partnerzy książki „Ból. Mocna opowieść o rannych i medykach na wojnie” to Poczta Polska, firma Direct Action produkująca specjalistyczny ekwipunek o profilu militarnym dla m.in. jednostek specjalnych wojska i policji oraz Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa.