[tlt_header]To było bardzo ciekawe widowisko. Pierwszy raz publicznie zaprezentowano niektóre nowe możliwości GROM-u. Przy odbijaniu zakładników z autobusu wykorzystano rampy bojowe, śmigłowiec do osłony specjalsów oraz psa bojowego. W czasie epizodu dotyczącego pomocy medycznej można było zobaczyć operację prowadzoną przez mobilny zespół chirurgiczny oraz nietypową ewakuację powietrzną rannego.
Trudno wyobrazić sobie, żeby w realnych warunkach, w jednym miejscu i czasie, wykorzystać taki potencjał. Organizatorom chodziło jednak o to, aby poznali go: Premier, Minister Obrony Narodowej, generałowie i grupa innych VIP-ów. No i opinia publiczna.[/tlt_header]
Okazją do pokazu był Tweetup Ministra Obrony Narodowej (czyli spotkanie użytkowników portalu Twitter zaproszonych przez rzecznika prasowego MON), który odbył się 4 lipca 2016 r., kila dni przed Szczytem NATO.
Na błoniach Stadionu Narodowego ustawiono sporo sprzętu. Najciekawszą częścią spotkania okazał się pokaz dynamiczny. Scenariusz zakładał konieczność uwolnienia zakładników przetrzymywanych w autobusie miejskim. „Robienie autobusu” to standardowy pokaz GROM-u. Do takich zadań żołnierze tej jednostki przygotowują się od lat.
Ciekawostką było jednak to, że do transportu żołnierzy wykorzystano m.in. „rampy szturmowe”, czyli pojazdy umożliwiające błyskawiczne dotarcie specjalsów na wyższe kondygnacje budynków. Co warte odnotowania, każda „rampa” ma po dwa trapy sterowane niezależnie. Dlatego dzięki dwóm pojazdom szturmani mogą jednocześnie dostać się na cztery piętra budynku, który muszą „wyczyścić”. To robi wrażenie…
Zespołowi szturmującemu towarzyszył pies bojowy. Wydaje mi się, że pierwszy raz publicznie pokazano „zdolność K-9”. Trzeba pamiętać, że to nie są psy do poszukiwania materiałów wybuchowych, śladów innych substancji czy ludzi. To zwierzęta szkolone do obezwładniania ludzi, zapewniające wsparcie w newralgicznych momentach akcji bezpośrednich.
Na pewno pierwszy raz oficjalnie zaprezentowano Mobilny Zespół Chirurgiczny. To oryginalny polski „patent” łączący – działające m.in. w USA – mobilne zespoły intensywnej terapii (Special Operations Critical Care Evacuation Team – SOCCET) oraz zespoły chirurgiczne poziomu II (Special Operations Surgical Team – SOST).
„Ranny” operowany przez MZCh został ewakuowany drogą powietrzną. Ale nietypowo. Ze śmigłowca pozostającego w zawisie na miejsce zdarzenia zjechał na linie ratownik, spuszczono nosze, a następnie „rannego” i ratownika wciągnięto na pokład. W tym epizodzie scenariusz pokazu naciągnięto, bo trudno sobie wyobrazić, że w centrum Warszawy trzeba będzie prowadzić taki MEDEVAC. Ale chodziło o zaprezentowanie możliwości prowadzenia wojskowych akacji ratowniczych.
Sceptycy i „internetowi eksperci-komentatorzy” zakrzykną zapewne, że takie sprawy powinny być tajne. Z jednej strony zgoda, ale z drugiej – to element odstraszania. Nie zdradzając zbyt wielu szczegółów prezentujemy bowiem własny potencjał. Podobnie nasi specjalsi działali w Afganistanie. Jeździli do wiosek sprzyjających talibom i chętnie prezentowali własną broń i wyposażenie. – Pokazywaliśmy kto jest największym kozakiem w okolicy – opowiadał mi jeden z dowódców.
Trzeba też pamiętać, że wdrażanie nowych rozwiązań w siłach specjalnych wymaga – oprócz nabywania umiejętności przez żołnierzy – zmiany przepisów. O ile specjalsi dosyć szybko mogą opanować nieznane wcześniej techniki, o tyle urzędnicy w mundurach mają bardzo często olbrzymie opory, żeby równie szybko zmieniać przepisy dostosowując prawo do rzeczywistości. Dlatego zainteresowanie tematem VIP-ów pozwana na szybsze pokonanie barier biurokratycznych. Atrakcyjny pokaz połączony z omówieniem problem przy wdrożeniu nowych funkcjonalności jest jedną z najskuteczniejszych – znanych mi – sposobów szybkiego rozwiązania problemów biurokratycznych wojska.
* * *