Zażyłe kontakty specjalsów z Zespołu Bojowego A jednostki w Lublińcu z weteranami batalionu AK „Miotła” są już normą. Żołnierze dziedziczący tradycje „Miotlarzy” odwiedzają swoich poprzedników w stolicy. To prywatne wizyty. W mieszkaniach wypełnionych pamiątkami, w których czuć klimat starej Warszawy, przy ciasteczkach i naleweczce toczą się długie dyskusje. Nie tylko o historii. W tych spotkaniach zawsze uczestniczy grupa kibiców „Legii” Warszawa.


Kilka razy w roku spotkania mają uroczysty charakter. Tak było przy okazji ostatniego Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy.
Tym razem specjalsi z Jednostki Wojskowej Komandosów zaprosili „Miotlarzy” i kibiców do Lublińca. W eleganckich wnętrzach hotelu Zamek spotkało się kilkudziesięciu ludzi. Mimo uroczystej formy, takie spotkania mają mocno nieformalny charakter. Przychodzą na nie ci żołnierze, którzy faktycznie, a nie „pod publiczkę” – bo to teraz modne – interesują się historią i oddają szacunek weteranom.

Weteranom zawsze towarzyszą kibice „Legii” Warszawa. Bijąc się w piersi, muszę przyznać, ze na początku sceptycznie podchodziłem do tego środowiska. Ostatnio piłką nożną ekscytowałem się, gdy telewizja transmitowała mundial w Hiszpanii. Od 1982 r. o tym, że trwają jakieś rozgrywki dowiadywałem się głównie przy okazji kibolskich zadym. Gdy więc usłyszałem, że weteranami batalionu „Miotła” opiekują się Legioniści, wyobraziłem sobie grupkę umięśnionych młodzików w kominiarkach i szalikach. Jak jeszcze usłyszałem, że mają brać udział w uroczystościach i spotkaniach wojskowych – obawiałem się, że to się dobrze nie skończy. Ale teraz stwierdzam, że tych kilkunastu kibiców, z którymi mam okazję się spotykać, to ludzie o olbrzymiej wiedzy historycznej i głębokim szacunku dla żołnierzy Armii Krajowej. To widać na każdym kroku.

Gdy przed kilkunastoma miesiącami Zespół Bojowy A przejmował tradycje „Miotły” nie myślałem, że specjalsi tak się zaangażują w poznawanie swoich poprzedników. Nie spodziewałem się, że zawiążą się tak mocne, nieformalne kontakty między dwoma pokoleniami „Miotlarzy” oraz „Legionistami”.

??????????

W eleganckich wnętrzach hotelu Zamek Lubliniec spotkało się kilkudziesięciu ludzi.

??????????

Roman Staniewski to jedna z najbarwniejszych postaci w środowisku „Miotły”.” Mimo swoich 92 lat zachował niezwykłą energię. Ma też fenomenalną pamięć i zmysł analityczny. Tym razem przekazał „Białemu” – dowódcy ZB A – własne opracowanie dotyczące jednej z operacji przeprowadzonej przez „Miotłę”.

??????????

Gościem specjalsów był także Tadeusz Roman – żołnierz batalionu „Czata 49”, po wojnie operator filmowy i reżyser.

??????????

Ze spotkania wróciłem z cenną pamiątką.