Subiektywny, alfabetyczny spis epizodów, które zapamiętałem mimo upływu ćwierćwiecza od powstania Harcerskiego Klubu Speleologicznego. Dwudziesta piąta rocznica powołania tego szacownego ciała jest dobrą okazją przypomnienia tych historii. Zastrzegam, że pamięć już nie ta, więc mimo prób dochowania szczególnej staranności przy odświeżaniu wspomnień, mogłem coś pomotać. Pominiętych i pomylonych proszę o kontakt.


13 października 1989 r. trzynastu młodzieńców postanowiło powołać do życia Harcerski Klub Speleologiczny. Jego bazą była Komenda Hufca ZHP Brzeszcze. Pierwszy zarząd prezentował się nad wyraz godnie: prezes – Jarosław Rybak, szkolenie – Artur Łach, Janusz Chowaniec i Robert Pest, skarbnik – Piotr Goc, kronikarz – Robert Wykręt, magazynierzy – Krzysztof Moc i Krzysztof Papuga.

1

Jaskinia Jama Ani, 9 grudnia 1992 r. Na kasku zamontowałem własnoręcznie zrobiony palnik lampy karbidowej. Na ówczesne możliwości – majstersztyk. Fot. Adam Hałat

Po tym koniecznym wstępie przechodzimy do konkretów:
A – Alkohol.


Ze względu na harcerską genezę klubu obecny w działalności jaskiniowej w sposób nienachalny. Eksperymenty z nim miały jednak miejsce. Jednym z nich jest przypadek spożycia nalewki wiśniowej. Uczestnicy spotkania pili nalewkę, a pozostający wierny ideałom harcerskim „Sznurek” odmówił spożycia płynu. Jadł wyłącznie owoce wyciągnięte z nalewki. Już w krótkiej perspektywie czasowej okazało się, że nie było to rozwiązanie przyjazne dla niewyrobionego organizmu.

B – Bandaże.


Uprząż biodrowa własnoręcznie uszyta z pasów tapicerskich łączonych mocną nicią krawiecką. Sprzęt wyglądał dumnie do pierwszego prania. Po kontakcie z wodą, określenie „bandaże” doskonale oddawały wygląd sprzętu. Musze jednak przyznać, że choć nie wzbudzały zaufania, to jednak nigdy nie zawiodły. Choć za każdym razem pierwszy zawis w tej uprzęży podczas kolejnych wypraw budził u mnie silne emocje.

???????????????????????????????

Ojcowie założyciele klubu. Jaskinia Wierzchowska Górna.

C – Ciemna.


Jaskinia obecnie dostępna turystycznie, pozioma, składająca się z jednej dużej komory i krętego korytarza. W pierwszych latach istnienia HKS była to jednak grota do której penetracji przygotowywaliśmy się nadspodziewanie poważnie, przebierając się przy wejściu w kombinezony, kaski i inne atrybuty charakterystyczne dla grotołazów.

D – Dziewczyna.


Własna była pragnieniem każdego ambitnego grotołaza w wieku 16 – 18 lat. Problem pojawiał się, gdy jedna dziewczyna okazywała się obiektem zainteresowania więcej niż jednego grotołaza. Historia klubu zanotowała takie przypadki.

E – Emancypacja, obecnie „gender”.


Przyspieszony proces usamodzielniania, któremu poddawano grotołazów płci przeciwnej. Polegał on na zmuszaniu do samodzielnego transportu sprzętu. Od tej zasady bywały wyjątki (Patrz – D i M).

???????????????????????????????

Biwak w jaskini. Hamak powstał z harcerskiej pałatki, śpiwór uszyty według mojego projektu przez mamę nie gwarantował komfortu cieplnego. Był jednak obiektem zazdrości ze względu na nowoczesny wówczas kształt tzw. trumnę.

F – Fajne pomysły „Sznurka”


Zbiór rozłożonych w czasie i miejscu pomysłów o sporej dozie absurdu. Objawiały się w różny sposób. Np., po tym, gdy w czasie odwiedzin domu Kaśki koledzy schowali buty „Sznurkowi”, ten bez zmrużenia oka założył mocno wyeksploatowane obuwie robocze szwagra Kaśki i pomaszerował w nim w odwiedziny do mej osobistej siostry. Pozostawione przy drzwiach wejściowych obuwie to wzbudziło w mej mamie obawy, czy jej córka nie wpadła aby w towarzystwo osób z lokalnych środowisk patologicznych. Kolejnym pomysłem „Sznurka” było wykonanie napisów „Własność Rybaka” – trudnozmywalnym pisakiem – wewnątrz nowych butów mego ojca. Ponieważ o buty było przed ćwierćwieczem trudniej niż obecnie, a w mojej rodzinnej Małopolsce Zachodniej zdejmuje się buty przychodząc w gości, pomysł „Sznurka” nie wpłynął pozytywnie na budowę partnerskich relacji między dorastającym synem a jego ojcem.

9

Jeden z odcinków „Gwiezdnych wojen”. Autor alfabetu ucharakteryzowany na Hana Solo.

G – Gwiezdne Wojny.


Cykl aktywności słowno-muzyczno- pseudoteatralnych, w czasie których – korzystając z improwizowanych środków przygodnych – próbowaliśmy odtworzyć sceny z kultowego hitu kinowego. „Sznurek” był Lukiem Skajłokerem, ja – Hanem Solo, Iza – księżniczką Leją. Najmniejszą popularnością cieszyły się role dwóch, skądinąd sympatycznych, robotów.

H – HKS.


Pierwsza nazwa klubu. W 1991 r. została zmieniona na Harcerski Klub Taternictwa Jaskiniowego. Oficjalnie nowa nazwa bardziej przystawała do specyfiki działania. Faktyczne powody były natury ambicjonalnej. W czasie podróży pociągiem „Kmita” zauważył napis na murze w Katowicach „HKS jest cienki jak dupa węża”. Choć chodziło o klub sportowy, to jednak honor nie pozwalał nam, aby ktoś nas porównywał do gada, a szczególnie do jego cienkiej części.

4

Podróż pociągiem to okazja do prowadzenia sprawdzianów sprawności fizycznej. Jednym z podstawowych zadań był „test zaciskowy”. Należało wsunąć się za stojak na narty, wewnątrz wykonać zwrot i sprawnie wyjść na zewnątrz. Przed ćwierćwieczem robiłem to bez problemu.

I – Innowacyjność.


Zdolność do samodzielnej produkcji sprzętu niezbędnego do działalności jaskiniowej (Patrz – B) oraz eksperymentalnego stosowania technik jaskiniowych, mającymi w pełni wykorzystać walory posiadanego sprzętu. Innowacyjną metodą zjazdu na „tyrolce” była – testowana przez „Busha” – możliwość zastąpienia karabińczyka skórzanym paskiem z własnych spodni. Ponieważ pasek został uznany za sprzęt podwójnego zastosowania (jednocześnie do podtrzymywania spodni i zjazdu), testujący przeciągnął linę przez pasek włożony w spodnie. Po opuszczeniu stanowiska zjazdowego gwałtownej destrukcji uległy wszystkie szlufki. Następnie, na skutek tarcia, doszło to przerwania ciągłości substytutu karabińczyka i upadku „Busha” z wysokości kilku metrów. Eksperyment potwierdził dwie prawdy: 1. „Bush” był twardym, odpornym na uderzenia grotołazem, 2. Paskiem nie da się zastąpić karabińczyka.

J – Jedzeniowe eksperymenty.


Trudna sztuka łączenie produktów zwykle nie komponujących się spożywczo. Do takowych zaliczyć można pomysł „Parpisia” na połączenie herbaty z płynem do mycia naczyń i częstowanie tym napojem uczestników jednej z wypraw. Kolejnym jest – mrożący krew w żyłach – pomysł „Sznurka” w czasie biwaku w Złotym Potoku. Po grzybobraniu przyszły leśniczy „Piętlik” odrzucił sporą część grzybów, uznając ją za niejadalną lub trującą. Urażony zarzutami o braku wiedzy związanej z walorami spożywczymi runa leśnego, „Sznurek”zebrał odrzucone grzyby i skonsumował pod postacią jajecznicy. Potrawa nie stępiła – ostrej jak brzytwa – błyskotliwości konsumenta (Patrz – F.)

???????????????????????????????

Dwa typy popularnych nakryć głowy: kask motocyklowy i górniczy. Prezentują: autor alfabetu (jeszcze bez wąsa) i „Rambik”

K – Kras Słowacki.


Miejsce pierwszego zagranicznego obozu klubowego. Jaskinie były ładne, ale chwile konsternacji przeżyliśmy w supermarkecie w Rożnawie. Gwałtowne okrzyki „Ne… ne…” nie powstrzymały „Sznurka” przed wejściem do toalety. Ulegając owczemu pędowi wzmacnianemu fizjologią, ruszyłem za nim. Dopiero po braku pisuarów i obecności wyłącznie kobiet w pomieszczeniu, uświadomiliśmy sobie, że słowackie „Ne” znaczy tyle, co polskie „Nie”. Toaletę opuściliśmy przed przybyciem ochrony.

L – Landrynki.


Jeden ze składników diety grotołaza przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Gdy w czasie powrotu z jednej z jurajskich akcji jaskiniowych okazało się, że cukierki zostały obficie oprószone namuliskiem, bohater kilku haseł (Patrz – m.in. K i F) wymył je w kubku, poczęstował pozostałych uczestników wyjazdu, a po odczekaniu aż muł namuliskowy opadnie na dno naczynia, wypił jego zawartość przekonując, że smakuje jak kompot.

M – Miłostki.


Problem emocjonalny nieobcy niejednemu młodemu grotołazowi. Sam ulegałem im systematycznie (Patrz – D).

???????????????????????????????

Kombinezon wewnętrzny sprzed ćwierćwiecza w całej okazałości. Ścigany to „Rambik”, ścigający „Parpiś”.

O – Okulary.


W pierwszych latach istnienia klubu dowód ponadprzeciętnej inteligencji (synonim do „noszący okulary” to „oczytany”). Obiekt zazdrości osobników uznawanych za mniej błyskotliwych. Jako osoba nosząca wtedy okulary ze szkłami o dziesiętnych częściach dioptrii, bywałem obiektem złośliwych ataków złych ludzi. W czasie jednej z imprez andrzejkowych organizowanych w Domu Harcerza, „Sznurek” i „Rambik” podstępnie zdjęli mi okulary, a następnie stronę zewnętrzną szkieł okopcili nad świeczką (żeby okulary wyglądały jak fotochromy), a wewnętrzną zalali woskiem. Nie mogąc wymyć szkieł, wyciągnęli je z oprawek. Z powodu niewielkiej wady wzroku połączonej z ciemnością pomieszczeń, o tym, że włożone mi na nos okulary nie posiadają szkieł zorientowałem się dopiero po jakimś czasie.

P- Pieczątka prezesa.


Atrybut władzy. Pieczątka – przed ćwierćwieczem przedmiot rzadki, potwierdzający powagę instytucji ją posiadającej – służyła do stemplowania usprawiedliwień nieobecności w szkole. Sam skorzystałem z tego dobrodziejstwa fundując sobie dwutygodniową nieobecność w technikum.

R – Remont klubu.


Całokształt działań zmierzających do posiadania pomieszczeń na wyłączny użytek działaczy HKS, okazja do wykazania się pomysłowością i dowcipem. Padłem ofiarą jednego z nich. W czasie gdy w stroju roboczym intensywnie zajmowałem się pracami porządkowymi, „Bush” nasypał warstwę gipsu w moje eleganckie, pozostawione w przedsionku buty. Efekty zauważyłem dopiero następnego dnia, w sytuacji dla mnie mocno krępującej. Doszło do tego w mieszkaniu mojej ówczesnej narzeczonej (Patrz – M). Białe ślady pozostawiane na dywanie w kolejnych pokojach były jak strzały trafiające w środek mego serca. Nie wpłynęły pozytywnie na budowanie solidnych fundamentów tego związku.

8

„Rambik”pokonuje szczelinę w jaskini Piętrowa Szczelina. W czasie przekraczania tej szczeliny na dno omal nie spadł „XXX” znany z gwałtownych stanów lękowych powodowanych bliską obecnością nietoperzy. Zobaczywszy latającego ssaka grotołaz próbował błyskawicznie wyłączyć latarkę („Żeby go nietoperz nie zobaczył”). W efekcie dostałem w głowę kamykiem wypchniętym w przestrzeń przy wykonywaniu gwałtownych ruchów.

S – Spit.


Pismo klubowe, przed ćwierćwieczem jeden z zaledwie kilku biuletynów jaskiniowych w Polsce. Miejsce w którym zdobywałem pierwsze doświadczenia publicystyczno-felietonistyczne.

T – Transport.


Siły i środki wykorzystywane w celu dotarcia do celu wyprawy. Zwykle był to autobus i pociąg. Czas podróży wykorzystywaliśmy z myślą o treningu oraz budowie legend klubowych. Ich zakres zależał wyłącznie od pomysłowości wkręcających i łatwości ulegania sugestiom przez wkręcanych. Do takich należało przekonanie „XXX”, że drzwi toalety w pociągu otwierają się na zewnątrz, a nie do wewnątrz pomieszczenia. Efektem była intensywna próba otwarcia drzwi, przez pechowca, który – przekonany, że koledzy na zewnątrz zablokowali wejście – przez dłuższą chwilę próbował wypchnąć drzwi.

U – Ubranie jaskiniowe.


Przed ćwierćwieczem na wyrost zwane „kombinezonem”, składało się zwykle z bawełnianych kalesonów, takowej podkoszulki z długim rękawem, pozyskiwanych z różnych zakładów pracy ubrań roboczych i gumowców. Całości dopełniał kask motocyklowy lub górniczy z obciętym daszkiem. Dla wzmocnienia profesjonalnego wyglądu nakrycia głowy, niezbędne było pokrywanie go różnorakimi naklejkami, m.in. rowerowymi.

W – Wierzchowska Górna.


Jaskinia jurajska, w czasie zwiedzania której „Bush” namówił kolegów, aby pozowali do zdjęcia z opuszczonymi elementami kombinezonu noszonego od pasa w dół (Patrz – U). W efekcie było to podwójne źródło konsternacji: kolegów, którzy dali się namówić do zdjęcia oraz rodziny „Zamarłego” (Patrz – Z), której to „Zamarły” przez przypadek, w czasie okolicznościowego spotkania, zaprezentował rzeczone zdjęcie.

???????????????????????????????

Wizyta w Jaskini Wierzchowskiej Górnej tuż po zabawie noworocznej urządzonej przez jeden z krakowskich klubów jaskiniowych. Poza taneczna nie służyła prezentacji jakichkolwiek preferencji, oddawała karnawałową atmosferę wyjazdu. W czasie tej wyprawo kształtów nabrało hasło W. Nie dotyczy ono jednak autora alfabetu. 😉

Y – Yyyy.


Typowy odgłos towarzyszący pokonywaniu zacisków. Niekiedy zastępowały go słowa powszechnie uznawane za wulgarne. Do takiej sytuacji doszło w niewielkiej jaskini, do której wejście prowadziło przez zacisk. „XXX” mający awersję do latających ssaków z trudem go pokonał. Drogę powrotną przebył jednak błyskawicznie, dodając sobie energii wiązanką słów niecenzuralnych. Powodem był dowcip „Sznurka” i „Rambika”. Do metalowego pudełka włożyli kilka kamyków. Potrząsając opakowaniem ogłosili, że w środku są przed chwilą złapane nietoperze.

Z – „Zamarły”.


Przed ćwierćwieczem synonim pechowca. Jeśli w czasie noclegu w skalnym schronisku w Górach Sokolich myszy przegryzły jeden z kilkunastu plecaków stojących pod ścianą, to w ciemno można było obstawiać, że jest to plecak „Zamarłego”.

Fot. Różni Autorzy