Specjalsi wyszli z poligonów. Przygotowując się do reakcji na współczesne zagrożenia, trenują na terenach do niedawna zamkniętych dla wojska – wśród cywili. Co warte odnotowania, coraz częściej dyskretne działania, wykonują wspólnie z amerykańskimi Siłami Operacji Specjalnych. Niedawno miejscem operacji był ekskluzywny hotel „Arłamów“ w Bieszczadach.
25 czerwca 2015 r. na należącym do telewizji TVN portalu „Kontakt24“ zamieszczono wpis (pisownia oryginalna): „Arłamów hotel- aresztowanie!!!! Jacyś żołnierze w hotelu w Arłamowie aresztowali gościa zameldowanego w tym hotelu. Do aresztu wykorzystano helikopter i kilkunastu ludzi z bronią maszynową“ – zaalarmował internauta podpisujący się jako „Devil“, z opisu wynikało, że to wielbiciel militariów, który przyjechał do Arłamowa. Będąc świadkiem, zrobił kilka zdjęć, które przesłał do telewizji.
„Chodziliśmy po okolicy, jak zaczęło się coś dziać. Przeleciał helikopter. Na chwile zatrzymał się w powietrzu, ale to było za budynkiem, więc nie widziałem szczegółów. Potem szybko pojawili się faceci w cywilnych ubraniach, w kamizelkach taktycznych full-wypas, z bronią maszynową z nasadzonymi tłumnikami ognia. W tym czasie w środku, przy recepcji, goście po cywilnemu rzucili się na jakiegoś gościa idącego do wyjścia. Pomogli im ci w cywilnych ciuchach z kamizelkami taktycznymi. Potem pojawiły się samochody z ludźmi w mundurach. Szybko wszyscy wskoczyli do maszyn i odjechali. Całość trwała moment. Było tak szybko, że nie wiemy czy aresztowali jednego czy dwóch w tej recepcji? W środku było tylko paru ludzi. Jak zaczęła się ta akcja, to jeden z tych, którzy byli w środku powiedział do nas, ze to są ćwiczenia wojskowe, żebyśmy się nie bali. Dziwne, bo jeden cywil mówił do tego aresztowanego po angielsku. Nie wiem czy to ten zatrzymany był obcokrajowcem, czy niektórzy cywile to Anglicy lub Amerykanie?“ – relacjonował dalej internauta.
Gdy akcja się zakończyła „Devil“ z kolegą poszli do recepcji zapytać o szczegóły. Tam otrzymali potwierdzenie informacji o cwiczeniach.
– Nas też to wszystko bardzo zaskoczyło. Gdy zobaczyłam mężczyzn z bronią byłam przerażona. Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło! – opowiada Anna Kruk, recepcjonistka, która pracowała tego wieczora w hotelu.
Gdy znalazłem na „Kontakcie 24“ informację „Devila“, zdziwiłem się, że żaden dziennikarz nie sprawdził takiego newsa (a przynajmniej ja nie zauważyłem jakiejkolwiek kontynuacji doniesień z Arłamowa). „Arłamów“ to ekskluzywny i modny czterogwiazdkowy obiekt (Link:), położony w atrakcyjnej okolicy. Całodobowa ochrona, dobrze wyszkolony personel, monitoring i wysokie standardy obsługi gości powodują, że rozpoznanie obiektu, a następnie prowadzenie tam działań – nie jest łatwe. Zadzwoniłem do hotelu, ale tam nie chciano udzielać żadnych informacji. Dyskrecja ponad wszystko! Dopiero Piotr Ledworuch, dyrektor generalny „Arłamowa“ zdjął z załogi „embargo informacyjne“.
– Kilka tygodni przed ćwiczeniem skontaktował się ze mną oficer z propozycją przeprowadzenia wspólnego treningu. Oni potrzebowali nietypowego miejsca do prowadzenia obserwacji i przeprowadzenia zatrzymania „złych ludzi“. Najpierw byłem sceptyczny, bo hotel mamy obłożony gośćmi. Ale szybko doszliśmy do porozumienia. Obie strony na tym skorzystają. My będziemy mogli sprawdzić własne procedury bezpieczeństwa, oni – mieć okazję do prowadzenia działań daleko odbiegających od poligonowych. Byłem jedną z kilku osób w firmie, które zostały dopuszczone do informacji o ćwiczeniach. Ale też nie znałem szczegółów – wspomina dyr. Piotr Ledworuch.
„Terroryści“ zameldowali się w hotelu kilka dni przed zatrzymaniem. Niczym nie wyróżniali się z tłumu turystów. Było ich dwóch. Obsługę zdziwiło tylko to, że po jakimś czasie poprosili o zmianę pokoju, gdyż poprzedni przestał im pasować.
Do zatrzymania doszło ok. godz. 20.30. – W końcu korytarza, przy windzie zauważyłam szamotaninę. Jeden mężczyzna leżał na podłodze. Dwóch go skuwało kajdankami, dwóch kolejnych stało przy windzie i wejściu na klatkę schodową. Byłam w szoku! Oni wszyscy mieli na sobie ubrania cywilne. Nie wiedziałam, czy to interweniuje policja, czy to bandyckie porachunki. Zdążyłam tylko alarmowo powiadomić ochronę – kontynuuje recepcjonistka.
Wtedy podszedł do niej kolejny mężczyzna. Wyciągnął jakąś legitymację, stwierdził, że jest majorem z Wojsk Specjalnych i że to są tylko ćwiczenia. Powiedział, żeby kobieta zadzwoniła do dyrektora, bo on zna temat.
– Zatrzymania tego drugiego nie widziałam, zobaczyłem dopiero, gdy go wyprowadzano. To wszystko działo się bardzo szybko, po cichu, potem wszyscy błyskawicznie odjechali. Zdarzenie zauważyli wyłącznie goście znajdujący sie w pobliżu. Wystarczyło na moment wyjść do toalety, żeby nie zauważyć jakiejkolwiek zmiany – opowiada Anna Kruk.
– Całe to przedsięwzięcie było dla nas bardzo interesujące. Znajdujemy się na terenach przygranicznych. Wiadomo, co się dzieje na Ukrainie, niekiedy słyszymy o nielegalnym przekraczaniu granicy w Bieszczadach. Skoro chcemy się czuć spokojnie, trzeba współdziałąć ze służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo. Jeśli rozniesie się informacja, że nasz hotel dobrze znają siły specjalne, a nasz peronel potrafi odpowiednio reagować w podejrzanych sytuacjach, to „źli ludzie“ będą unikać „Arłamowa“. To zaś zwiększa bezpieczeństwo gości – wyjaśnia dyrektor hotelu.
Przyznaje, ze przez moment obsługa była mocno zestresowana. Ale gdy okazało się, że to tylko ćwiczenia, wszyscy byli zachwyceni udziałem w przedsięwzięciu. – Ludzie bardzo pozytywnie komentowali wydarzenia. Mówili, że to była bardzo sprawna operacja, wszystko działo się szybciej niż w filmach akcji. Chwalili nowoczesne wyposażenie i niesamowitą sprawność komandosów. Ktoś zrobił zdjęcia i wysłał do TVN 24. Z telewizji dzwonili do mnie, ale jak powiedziałem, że to tylko manewry, to przestali się interesować tematem – mówi dyrektor.
W dzień po zdarzeniu przeprowadzono odprawę z pracownikami i ochroną. Na gorąco omówiono reakcje poszczególnych ludzi. Pozwoliło to na wyciągnięcie wniosków na przyszłość.
Kilka dni po zakończeniu operacji, Piotr Ledworuch otrzymał list. Na papierze firmowym z charakterystyczną „kotwicą“ Polski Walczącej napisano:
„Odpowiadając na współczesne wyzwania bezpieczeństwa, Siły Zbrojne Rzeczpospolitej Polskiej intensyfikują i rozszerzają zakres ćwiczeń wojskowych, realizując je na różnych obszarach naszego państwa. Przedsięwzięcia te odbywają się w systemie narodowym oraz sojuszniczym, z wykorzystaniem sił i środków polskich oraz naszych partnerów z Paktu Północnoatlantyckiego.
Jedno z takich, istotnych, ćwiczeń mogliśmy skutecznie przeprowadzić dzięki pomocy pana Dyrektora. Dziękuję za udostępnienie hotelu na potrzeby ćwiczeń Wojsk Specjalnych oraz zrozumienie dotyczące specyfiki działania naszych żołnierzy.
Dzięki Pańskiej uprzejmości mogliśmy zrealizować wszelkie zaplanowane cele szkoleniowe. Niezwykle cenimy sobie sympatię dla Sił Zbrojnych RP, jaką zauważyliśmy zarówno w Pańskiej postawie, jak i w pomocy otrzymywanej od Pańskich podwładnych, na których mogliśmy liczyć w każdej chwili trwania ćwiczeń w Arłamowie.
To daje nam motywację do dalszych działań. W czasie prowadzenia ćwiczenia obserwowaliśmy sympatię mieszkańców Podkarpacia. Bez tego działania żołnierzy Wojska Polskiego, szczególnie zadania Wojsk Specjalnych – opierające się w olbrzymiej mierze na korzystaniu ze wsparcia lokalnych społeczności – nie mogłyby być skutecznie realizowane.
Dziękując za pomoc, zrozumienie naszych potrzeb oraz wsparcie dla Sił Zbrojnych, których działanie służy zwiększeniu poczucia bezpieczeństwa obywateli, pozostaję z żołnierskim pozdrowieniem.
Dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów, płk Wiesław Kukuła“.
– Jesteśmy otwarci na dalszą współpracę z siłami specjalnymi. Dla nas to prestiż i okazja do polepszenia poziomu bezpieczeństwa „Arłamowa“. Dla gości to zaś dodatkowa atrakcja, bo mogą zobaczyć, gdzie trenują elitarne jednostki specjalne z Polski i zagranicy – podkreśla dyr. Piotr Ledworuch.
Zdjęcia: „Devil“ / Kontakt TVN24
[tlt_header]Przeczytaj więcej[/tlt_header]