20 marca 2003 r. rozpoczęła się wojna koalicji międzynarodowej z Irakiem. Wśród ponad 300 tysięcy żołnierzy było kilkudziesięciu specjalsów z jednostki GROM. Przeprowadzili tam spektakularne operacje specjalne. To m.in. przejęcie terminala naftowego KAAOT w porcie Umm Kasr, zdobycie tamy na rzece Mukarayin czy zatrzymania najbliższych współpracowników Saddama Husajna.

Przy okazji kolejnej rocznicy tej wojny warto wrócić nie tyle do operacji GROM w Iraku (wielokrotnie opisanych), co atmosfery, jaką wtedy żyliśmy. W tych gorących dniach do opinii publicznej docierały tylko szczątkowe informacje. Teraz je przypomnę.

Bomba wybuchła 21 marca 2003 r.

– Jesteśmy szczególnie wdzięczni za bezpośrednie wojskowe zaangażowanie sił Wielkiej Brytanii, Australii i Polski i wielu innych krajów – na konferencji  prasowej w Pentagonie stwierdził Donald Rumsfeld, sekretarz obrony USA. Potem powtórzył to w kilku wywiadach telewizyjnych dla m. in. NBC News i CNN. – W tej chwili na polu walki są amerykańscy, brytyjscy, australijscy i polscy żołnierze. Do tego mniej więcej 46 państw oficjalnie popiera nasze działania – mówił Rumsfeld.

Amerykanie od kilku miesięcy proponowali, żeby GROM-owcy wywiesili na łodziach polskie flagi. Nasi żołnierze zrobili to dopiero w dzień przed atakiem na Irak.

Z wypowiedzi sekretarza Rumsfelda wynikało, że Polacy być może biorą udział w kampanii lądowej w Iraku. Polityk określił też zadania pełnione przez oddziały sprzymierzonych. Można było wnioskować, iż chodzi o misje zwiadowcze, wykonywane zwykle przez siły specjalne. – Donoszą oni tam i z powrotem i informują, co się dzieje i co, jak przewidują, zdarzy się w ciągu następnych 24 godzin. Jak dotychczas, działają mniej więcej zgodnie z harmonogramem lub nawet go wyprzedzając – kontynuował.



W Polsce był wtedy piątkowy wieczór

Nasze media zachłysnęły się tymi wypowiedziami w poniedziałek, 24 marca. Dlatego opublikowały wtedy kilka zdjęć agencji Reurters, wykonane w irackim porcie Umm Kasr. Widać na nich, jak komandosi z jednostki specjalnej GROM eskortują jeńców, patrolują port, podpisują się na wielkim portrecie Saddama. Przy fladze USA, z sojusznikami pozują do zdjęcia. Na tej fotografii wyraźnie widać płk. Romana Polko, ówczesnego dowódcę GROM-u.

Również w poniedziałek, ambasador USA w NATO Nicholas Burns ponownie pochwalił Polaków za udział w akcji zbrojnej w Iraku. Uczynił to w czasie narady ambasadorów państw Sojuszu w Brukseli, kiedy wraz ze swoim brytyjskim kolegą informował sojuszników o przebiegu kampanii irackiej. Powołując się na ambasadora RP w NATO Jerzego Nowaka, PAP napisała: „amerykański ambasador bardzo ciepło wyraził się o udziale Polski w akcji wspierającej działania w jednym z miejsc, gdzie one są prowadzone”.

Łódź z Polakami mknie w kierunku platformy KAAOT.

Podziękowania od prezydenta USA

Tego samego dnia, w radiowych „Sygnałach Dnia” ówczesny premier Leszek Miller potwierdził, że akcja w Umm Kasr nie była pierwszym zadaniem GROM-u. Bowiem żołnierze przeprowadzili już kilka udanych akcji w rejonie przybrzeżnym Zatoki Perskiej bez żadnych strat własnych. – Te operacje są oceniane jako bardzo profesjonalne, bardzo skuteczne. Nasi żołnierze zbierają bardzo wysokie oceny – powiedział premier.

W środę 26 marca, w bazie lotniczej McDill na Florydzie, prezydent USA George W. Bush podziękował i wyraził uznanie naszym żołnierzom. – Polacy zabezpieczyli iracką platformę naftową w Zatoce Perskiej – stwierdził prezydent.

Drugi dzień wojny, polscy komandosi przeszukują statek w irackim porcie Umm Kasr.

Wspomniał też o udziale polskich wojsk we wspólnych przygotowaniach do zabezpieczenia sił koalicyjnych przed skutkami ewentualnego ataku bronią chemiczną lub biologiczną. Najprawdopodobniej chodziło mu o pododdział z 4. Pułku Chemicznego z Brodnicy, który stacjonował na terenie Jordanii. – Czeskie, słowackie, polskie i rumuńskie siły, do których wkrótce dołączą wojska ukraińskie i bułgarskie przerzucane są do regionu. Tam będą przygotowywać się do odpowiedzi na wypadek ataku bronią masowego rażenia gdziekolwiek w rejonie walk. Siły koalicyjne są wykwalifikowane i odważne. Dlatego jesteśmy zaszczyceni, że mamy je u swojego boku – mówił prezydent USA



Artykuł w „Wall Street Journal”

Również w środę w „Wall Street Journal” ukazał się artykuł Condoleezzy Rice. Doradczyni prezydenta Busha ds. bezpieczeństwa narodowego pisała, że Brytyjczycy z 1. Dywizji chronią pola naftowe na południu Iraku oraz port Umm Kasr, który ma wielkie znaczenie w prowadzeniu pomocy humanitarnej dla Irakijczyków. Zaś marynarka wojenna Australii wspiera ogniem oddziały koalicji operujące w południowym Iraku. Do jej zadań należy też oczyszczenie z min portu Umm Kasr. Natomiast duński okręt podwodny zbiera dane wywiadowcze. Specjaliści od broni chemicznej i biologicznej z Czech i Słowacji chronią Kuwejt. C. Rice kolejny raz potwierdziła, iż polskie siły specjalne zabezpieczyły iracką platformę naftową.

Nigdy wcześniej nasze wojska nie były tak chwalone przez zwierzchników najpotężniejszej armii świata. […]

Jedna z nocnych operacji w Iraku.

Pierwsza wojna III Rzeczpospolitej

W maju 2003 r. gen. Lech Konopka, zastępca szefa Sztabu Generalnego stwierdził otwarcie: W Iraku – pierwszy raz po zakończeniu walk z UPA w 1947 r. – oddział Wojska Polskiego bojowo uczestniczył w wojnie.

GROM-owcy stanowili zaledwie 25 proc. Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Zatoce Perskiej. Cały PKW to zaś niecały promil sił koalicji. Co więc zrobili komandosi, że pierwszy raz w historii Polacy zyskali pochwały na tak wysokich szczeblach? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba się cofnąć o trzynaście lat.

Wtedy zaczęła się historia GROM-u.

Więcej w trzech częściach e-booka GROM.PL [Tu można kupić e-booki Jarosława Rybaka].