W Muzeum – Miejscu Pamięci w Palmirach zobaczyć można eksponat podpisany: „Chusteczka ze zrzutu alianckiego z pieśnią nawiązującą do polskiego hymnu narodowego. Miała ona podtrzymać na duchu Polaków walczących z niemieckim okupantem.” Skoro została przygotowana dla Polaków, to dlaczego tekst jest w języku angielskim? I skąd na niej bardzo dziwna flaga? Postanowiłem wyjaśnić tę zagadkę. Okazało się, że to połączenie historii, wojny i nowoczesnego marketingu koncernów tytoniowych.
W zasobnikach zrzutowych z alianckim zaopatrzeniem dla Armii Krajowej znajdowały się najróżniejsze przedmioty. Najwięcej było oczywiście broni i amunicji. Na zamówienie z kraju, tą drogą dostarczano również radiostacje umożliwiające łączność kraju z rządem w Londynie czy medykamenty. Aby zabezpieczyć ładunek przed zniszczeniem przy uderzeniu w ziemię, wszystko to owijano w mundury i bieliznę wojskową. Polscy żołnierze pakujący zasobniki – najpierw na lotniskach w Wielkiej Brytanii, a pod koniec wojny – we Włoszech, wkładali do nich często słodycze czy papierosy.
Interesująca nas chusteczka znajdowała się w paczce amerykańskich papierosów marki Zira.
„Tobacco Silks”, czyli marketing koncernów tytoniowych
Na przełomie XIX i XX w. palaczami byli najczęściej mężczyźni. O nich walczyli producenci cygar i papierosów, starając się pozyskać lojalnych klientów, którzy byliby wierni jednej marce.
W pierwszych latach XX w., w amerykańskim Lorillard Tobacco Company (produkującym m.in. papierosy marki Zira), ktoś wpadł na genialny pomysł: mężczyźni najczęściej palą, ale w proces wyboru marki papierosów warto zaangażować również kobiety. To one mogłyby namawiać mężczyzn do kupna takiej, a nie innej paczki papierosów.
Dlatego do droższych marek papierosów zaczęto dodawać produkt atrakcyjny dla pań – coś, co nazwano „Tobacco Silks” („jedwab papierosowy” lub „jedwab tytoniowy”).
Skąd taki pomysł? Otóż producenci cygar zauważyli, że kobiety – powszechnie wtedy zajmujące się robótkami ręcznymi – wykorzystują kolorowe wstążeczki przeznaczone do zawiązywania paczek cygar. Zamiast trafiać do śmieci, służyły jako ozdoby krawieckie.
Lorillard Tobacco Company stosował bardzo nowoczesne metody promocji swoich produktów. Oprócz typowej reklamy, koncern sponsorował popularne przedstawienia teatralnych, filmów czy audycji radiowych. Szybko więc podjęto decyzję dotyczącą nowej kampanii skierowanej do kobiet.
Przygotowane dla nich „Tobacco Silks” to prostokąty jedwabiu (lub satyny czy filcu) o wymiarach ok. 20 cm na 15 cm. Serie grafik przedstawiały np. prezydentów USA, wizerunki Indian, aktorów, zwierząt, kwiaty, flagi państw świata, hymny narodowe. Niekiedy w paczkach umieszczano kupony upominkowe, które – po zebraniu iluś sztuk – odsyłano pocztą do producenta papierosów, otrzymując w zamian różne upominki.
W ramach kampanii reklamowej zachęcano kobiety do zbierania prostokątów jedwabiu i ich dalszej przeróbki. Paniom podpowiadano, że można z nich zszywać narzuty, dywaniki, makatki, szaliki. W latach 20-tych XX w. prasa nagłośniła historię krawcowej, która z „Tobacco Silks” uszyła strój tureckiej tancerki, składający się z kolorowej spódnicy i kamizelki.
Pomysł okazał się bardzo skuteczny. Koncerny tytoniowe wykorzystywały go przez kilka dekad. Z dzisiejszej perspektywy warto docenić jego innowacyjność.
Co pokazano na chusteczce?
Na „Tobacco Silks” wyeksponowanym w muzeum w Palmirach znajduje się flaga (a raczej bandera, gdyż takie oznakowanie stosowano m.in. na statkach żeglugi wiślanej) Królestwa Polskiego. Została ona wprowadzona przez władze carskie w 1815 r. Składała się z białego pola z niebieskim krzyżem św. Andrzeja oraz umieszczonego w lewym górnym rogu białego orła w koronie, na czerwonym polu.
Na zachodzie Europy używano tej flagi np. na mapach w czasie I wojny światowej, do oznaczania polskich oddziałów walczących po stronie Ententy. Wynikało to z niewiedzy lub ignorancji naszych zachodnich sojuszników.
Angielski tekst nawiązuje do „Mazurka Skrzyneckiego”. Pieśń powstała w okresie Powstania Listopadowego, wzorowana na „Mazurku Dąbrowskiego”, upamiętniała Jana Zygmunta Skrzyneckiego (1787-1860), uczestnika wojen napoleońskich, generała armii polskiej i belgijskiej, wodza naczelnego Powstania Listopadowego. Taka przeróbka nie była niczym dziwnym. W tym okresie funkcjonowały także „Mazurki” poświęcone generałom: Chłopickiemu i Dwernickiemu.
Należy więc przypuszczać, że grafik pracujący dla koncernu Lorillard Tobacco wykorzystał grafikę i tekst powstałe w podobnym okresie, które uznał za hymn i flagę Polski.
Chusteczka a sprawa polska
Tak więc podpis: „Chusteczka ze zrzutu alianckiego z pieśnią nawiązująca do polskiego hymnu narodowego. Miała ona podtrzymać na duchu Polaków walczących z niemieckim okupantem.” jest nieprawidłowy. Warto go poprawić, by nie wprowadzał w błąd zwiedzających.
Najprawdopodobniej chusteczka trafiła przez przypadek do zasobnika zrzutowego i w ten sposób znalazła się w okupowanej Polsce. Nikt nie wyprodukował jej, aby kogokolwiek podtrzymywała na duchu. Była wyłacznie elementem nowoczesnej kampanii reklamowej koncernu tytoniowego.