Ma wybity numer 019. To Odznaka Honorowa przyznana przez Fundację „Pomoc dla Weterana” w podziękowaniu za środki, jakie pozyskano w efekcie licytacji kilku moich książek. Dziękuję Fundacji za wyróżnienie. Ale przede wszystkim kłaniam się nisko licytującym, którzy tymi książkami się zainteresowali.

Od kilku lat wspieram różne inicjatywy mające nieść pomoc weteranom Wojska Polskiego. Przekazuję swoje książki na licytacje. Jest mi bardzo miło, że najczęściej są wyżej licytowane, niż publikacje innych autorów zajmujących się podobną tematyką.

W lutym 2021 r. tylko za jeden egzemplarz „Bólu. Mocnej opowieści o rannych i medykach na wojnie” hojny darczyńca zapłacił 2.422 zł! W księgarni mógł za tą kwotę kupić ponad 60 takich książek!

Przeczytaj więcej o licytacji książki „Ból. Mocna opowieść o rannych i medykach na wojnie”.

To olbrzymia kwota, ale jeszcze nie rekordowa, jaką uzyskałem za książkę przeznaczoną na wsparcie dla weteranów. W 2015 r. zorganizowałem licytację (tym razem nie mojej) książki „Cel snajpera” z autografem jej autora – legendarnego snajpera Chrisa Kyle`a. W efekcie licytacji otrzymałem 7.153,10 zł! Pieniądze trafiły do Kliniki Stresu Bojowego działającej przy wojskowym szpitalu na Szaserów w Warszawie.

Przeczytaj więcej o licytacji książki „Cel snajpera”.

Ustawa pomaga, ale wszystkiego nie załatwi

Wbrew temu, co myśli wielu Polaków, co równie często podchwytują media, sytuacja potrzebujących pomocy weteranów Wojska Polskiego jest zdecydowanie lepsza, niż przedstawicieli wielu innych profesji. Poszkodowani na służbie policjanci czy strażacy, ranni w pracy górnicy, hutnicy (długo by można wymieniać kolejne zawody) nie mają systemowego wsparcia państwa. Żadna bowiem inna grupa zawodowa nie ma ustawy o pomocy dla swoich weteranów poszkodowanych na służbie.

Oczywiście doskonale znam wady tej ustawy (choćby budzący olbrzymie kontrowersje próg dzielący „poszkodowanych” od „zwykłych” weteranów). Wiem też, że różnie funkcjonuje służba zdrowia i pozostałe elementy systemu pomocy. Błędy należy piętnować, winnych karać, sprawy nagłaśniać i zmuszać decydentów do wprowadzania zmian.

Ale równie doskonale wiem, że część weteranów ma bardzo roszczeniowe podejście do rzeczywistości. Do tego media co jakiś czas donoszą o sprawach sprzed lat, które co prawda są bulwersujące, ale w większości już dawno zostały rozwiązane. A podaje się je, jakby były świeżutkie. I to – niestety – działa na niekorzyść całego środowiska weteranów.

„Zwykli” Polacy w sporej części uważają, że wojskowi mają mnóstwo przywilejów. Więc skargi na to, że ktoś nie może zostać przyjęty bez kolejki do szpitala lub został źle obsłużony – raczej irytują ludzi, niż wzbudzają współczucie. Znam też dobrze wojskową służbę zdrowia, więc wiem, że w iluś szpitalach czy przychodniach nie patrzy się na legitymacje, ale na takim samym poziomie pomaga wszystkim weteranom. Więc negatywne wypowiedzi publikacje o niezadowolonych weteranach głównie zniechęcają do pomagania i skłaniają do skrupulatnego przestrzegania przepisów ustawy o weteranach.

Dlaczego warto pomagać weteranom?

Staram się angażować w akcje pomocy nie tylko dlatego, żeby finansowo wspierać tych, którzy odpowiedniej, systemowej pomocy nie otrzymują. Dla mnie nawet ważniejsze jest to, że takie akcje konsolidują grupy pomagających i budują społeczny szacunek dla środowiska weteranów.