-
W nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. miał miejsce pierwszy skok Cichociemnych do okupowanej Polski. To jedna z najważniejszych dat dla naszych Wojsk Specjalnych. Warto wejść ciut głębiej w historię Skoczków Spadochronowych Armii Krajowej. W czasie pierwszego lotu popełniono poważne błędy, a życiorysy pierwszych zrzutków są pogmatwane. Dlaczego warto uczyć się z historii? Bo to nam pokazuje, że doskonały system szkolenia i przerzutu Cichociemnych rodził się w bólach, a nawet w najbardziej elitarnych formacjach wojskowych znalazły się czarne owce. Warto o tym pamiętać, szczególnie obecnie, gdy w social mediach niezwykle chętnie i stanowczo dyskutujemy o wdrażaniu programów militarnych czy decyzjach kadrowych.
- Tagi:
- Józef Zabielski
- Armia Krajowa
- „Hubal”
- „Orkan”
- Rocznica pierwszego skoku do kraju
- Partyzanci
- Obrona Terytorialna
- Szaniec majora „Hubala”
- II Wojna Światowa
- Adam Cyra
- Tradycja
- Tożsamość
- Wojska Obrony Terytorialnej
- „Kostka”
- WOT
- „Adolphus”
- Terytorialsi
- „Żbik”
- „Kotwicz”
- Stanisław Krzymowski
- Wojska Specjalne
- Henryk Dobrzański
- Czesław Raczkowski
- Cichociemni
- Maciej Kalenkiewicz
-
Przypominały wojskowy meldunek: kartka z maszynopisem z krótkim i pozbawionym emocji tekstem oraz zdjęcie ze świąteczno-patriotyczną grafiką. W latach 80. i 90. XX w. takie życzenia wysyłali sobie Cichociemni z okazji świąt Bożego Narodzenia. Przy okazji zawiadamiali o spotkaniu z okazji pierwszego skoku do Polski.
-
Przypominały wojskowy meldunek: kartka z maszynopisem z krótkim i pozbawionym emocji tekstem oraz zdjęcie ze świąteczno-patriotyczną grafiką. W latach 80. i 90. XX w. takie życzenia wysyłali sobie Cichociemni z okazji świąt Wielkiej Nocy. Jak po latach odkryłem w archiwum, ta korespondencja jest jednocześnie dowodem na inwigilację środowiska Skoczków Spadochronowych Armii Krajowej przez Służbę Bezpieczeństwa.
-
Należeli do jednej z najbardziej elitarnych formacji. Do dziś rozpalają wyobraźnię fanów wojskowości. Ale to nie Cichociemni (czy żołnierze elitarnych oddziałów podziemnych, choćby „Parasola” czy „Zośki”) stanowią o fenomenie Państwa Podziemnego, jakie w czasie II wojny światowej funkcjonowało na terenie okupowanej Polski. Fenomenem jest fakt, że w okresie niewyobrażalnego terroru udało się stworzyć i zapewnić sprawne działanie podziemnej organizacji, która liczyła kilkaset tysięcy zaprzysiężonych członków.
-
Przez lata Cichociemni – skoczkowie spadochronowi Armii Krajowej, spotykali się w połowie lutego, z okazji rocznicy pierwszego skoku do kraju. Scenariusz zwykle był podobny: składano kwiaty pod pomnikiem na warszawskich Powązkach, modlono się w czasie mszy św. w kościele św. Jacka przy ul. Freta (gdzie znajduje się tablica poświęcona Cichociemnym), a po niej spotykano w refektarzu tego kościoła. W połowie i pod koniec lat osiemdziesiątych, kilka razy miałem okazję uczestniczyć w tych uroczystościach.
W połowie lat osiemdziesiątych zacząłem prowadzić drużynę harcerską. Zafascynowany historią, chciałem żeby nosiła imię Cichociemnych. Po długich staraniach nawiązaliśmy kontakt z Kołem Historycznym Cichociemnych. Moi harcerze przeczytali praktycznie wszystkie, dostępne wtedy, książki na ich temat. Kilka razy jeździliśmy na zjazdy Cichociemnych. Były to poważne wyprawy, przez połowę Polski.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy widzę, że wtedy trudniej było drużynie harcerskiej, złożonej z kilkunastu nastolatków otrzymać przyzwolenie na noszenie imienia wymarzonego patrona, niż obecnie przejąć tradycje historycznej formacji przez współczesną jednostkę Wojska Polskiego.