-
14 Mar '16
Dr hab. Sławomir Cenckiewicz z pewnością lepiej niż ja zna zawartość wojskowych archiwów. Ale wypowiedzią na temat Czerwonych Beretów pokazał, że zdarza mu się w nich poruszać jakby był słoniem w składzie porcelany. Wywiadem udzielonym „Polsce Zbrojnej” przede wszystkim zaszkodził swojej opcji politycznej. Wielu żołnierzy służących kiedyś w LWP, teraz głosujących na prawicę ma problem, jak tę wypowiedź interpretować? Dlatego mam nadzieję, że kilka zdań z wywiadu to niezbyt szczęśliwy skrót myślowy.
-
Starszy sierżant Jan Kusek z elitarnej 62 Kompanii Specjalnej był jednym z tych żołnierzy Wojska Polskiego, którzy aktywnie przeciwstawili się wprowadzeniu stanu wojennego. W 1982 r. dyscyplinarnie wyrzucał go z wojska, a w 1990 r. wręczał akt rehabilitacji, ten sam oficer. Tyle, że w ciągu tych kilku lat Kusek był represjonowany, a oficer awansował o dwa stopnie.
-
Komandosi z Bolesławca, w którym przez lata stacjonowała 62 Kompania Specjalna WP brali udział w jednej z najbardziej zagadkowych operacji PRL-owskich służb specjalnych – poszukiwaniach skarbów zagrabionych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Pisałem o tym w książce „COMMANDO.PL Nieznana historia 62. Kompanii Specjalnej Wojska Polskiego”. Teraz są dwie okazje, żeby przypomnieć ten nieznany epizod. Po pierwsze, od kilku tygodni głośno o „pociągu ze złotem” odkrytym na Dolnym Śląsku. Po drugie bohaterów tej historii będzie można spotkać w najbliższą sobotę w Bolesławcu, na tradycyjnym corocznym zjeździe byłych żołnierzy 62 Kompanii Specjalnej.
-
Atmosferę służby w tej jednostce najlepiej oddawała przyśpiewka „Oj dana, dana, służba u Żdana jest prze…”. Ale w dwie dekady po likwidacji 62 Kompanii Specjalnej major Andrzej Żdan nadal jest bezdyskusyjnym liderem środowiska bolesławieckich komandosów.
Czego dzisiejsi dowódcy mogą uczyć się od mjr. Żdana? Że w długiej perspektywie szacunek żołnierzy znajdzie ten, kto stosuje zasadę „za mną”, a nie „naprzód”. Czasy mamy bowiem takie, że wielu ludzi bez doświadczenia, wraz z objęciem stanowiska, błyskawicznie przypisuje sobie chwałę podwładnych. Na początku wywołuje to uśmiech żołnierzy. Z czasem jednak przeradza się on w grymas, a następnie irytację. Tymczasem, jeśli chce się uzyskać rolę autentycznego lidera, trzeba się ze swoimi żołnierzami pomęczyć i pokazać, że wydawane rozkazy potrafi się samemu wykonać. Opowiadaniem o trudach żołnierskiej służby można sobie zbudować pozycję w mediach i u – niestety – niektórych przełożonych. Ale na pewno nie u podwładnych.
-
01 Wrz '14
Od lat, w pierwszy weekend września, spotykają się żołnierze 62 Kompanii Specjalnej z Bolesławca. W czasie wojny Układu Warszawskiego z NATO mieli wykonywać zadania na dalekich tyłach przeciwnika. Jednym z nich było rozbrajanie min atomowych ukrytych na terenie Niemiec Zachodnich.
-
W czasie konfliktu Układu Warszawskiego z NATO polscy żołnierze musieliby zdobywać dwa kierunki operacyjne: jutlandzki i północnonadmorski. Tuż przed rozpoczęciem wojny niewielkie grupki wyselekcjonowanych żołnierzy zostałyby skierowane do rozbrajania min jądrowych ukrytych w Niemczech Zachodnich. Te małe, kilkudziesięciokilogramowe beczki o niewyobrażalnej sile niszczenia, ukryto by zatrzymać czołgi nacierające ze Wschodu.
Rozpoznanie miejsc, w których zamontowano miny atomowe było zadaniem m. in. komandosów z 1 Batalionu Szturmowego z Dziwnowa, z 62 Kompanii Specjalnej z Bolesławca, 56 Kompanii Specjalnej ze Szczecina i z – pozostającej w rezerwie – 48 Kompanii Specjalnej z Krakowa.