-
Gdyby ktoś nie znał gen. bryg. Andrzeja Andrzejewskiego, mógłby pomyśleć, że jego historię wymyślił jakiś zdolny scenarzysta filmowy. Generał był pierwszym od 1945 r. polskim pilotem, którego samolot zestrzeliła rakieta. Ale nie na wojnie, tylko przez pomyłkę, przez swoich, na poligonie w Ustce. Wielu ludzi zastanawiało się, czy po takim przeżyciu nie odejdzie z lotnictwa. Ale on pokonał strach i nadal pilotował samoloty bojowe. Żartowano, że w samolocie nic złego już nie może mu się stać, gdyż statystyka mówi, że jeden człowiek nie może dwa razy uczestniczyć w katastrofie lotniczej. Niestety, generał zginął w 2008 r. w katastrofie samolotu CASA. 11 listopada minie kolejna rocznica awansu generalskiego Andrzeja Andrzejewskiego. Warto więc przypomnieć jego historię.