Wystartowało 111 par. W trakcie ponad 20-kilometrowej, ekstremalnie trudnej trasy zrezygnowało zaledwie kilku zawodników. Reszta dotarła na metę. Tak najkrócej można scharakteryzować bieg organizowany przez pierwszych żołnierzy GROM-u, przeprowadzony na terenie pierwszego poligonu tej jednostki, wzorowany na pierwszych selekcjach do formacji. Poznajcie zwycięzców, zobaczcie galerię zdjęć.

Wydarzenie odbyło się w sobotę (12 września 2020 r.) w Czerwonym Borze k. Łomży, na terenie poligonu kiedyś należącego do Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych (NJW), który w 1990 r. przejął powstający GROM. Był to idealny teren ćwiczeń: stosunkowo niedaleko Warszawy, ukryty wśród lasów, ze strzelnicą do treningów snajperskich. Obiekt służył GROM-owi przez dekadę, do czasu gdy formację przeniesiono z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do Ministerstwa Obrony Narodowej. Wtedy obiekt zwrócono pierwotnemu właścicielowi, a gdy NJW rozwiązano, poligon stał opuszczony, w ciągu kilku lat zdewastowali go złodzieje.

Zobacz galerię zdjęć:

Poligon wrócił do GROM-owców

Kilkanaście lat temu poligon przejęła firma Grom Group, założona przez dwóch snajperów, którzy w pierwszych latach istnienia GROM-u szkolili się w Czerwonym Borze. To oni przed niecałą dekadą wpadli na pomysł biegu organizowanego przez pierwszych żołnierzy, na pierwszym poligonie, na wzór pierwszych selekcji.

Do Czerwonego Boru przyjechało kilkudziesięciu żołnierzy, którzy służbę w GROM-ie rozpoczynali w pierwszych latach istnienia formacji. Wśród nich był m.in. płk Piotr Gąstał, który służbę w GROM-ie skończył jako dowódca jednostki. Przygotowali zadania podobne do tych, jakie sami przechodzili w Polsce i w tajnych ośrodkach szkoleniowych w USA i Wielkiej Brytanii.

O pierwszych latach istnienia GROM-u oraz o żołnierzach, którzy teraz organizują GROM CHALLENGE przeczytasz tutaj.

222 ochotników

Zawodnicy musieli biec z plecakami, w mundurach, w butach ponad kostkę. Każdy miał przy sobie kilkumetrowy odcinek liny. W GROM CHALLENGE startują zespoły dwuosobowe.

Na 222 ochotnikówczekały liczne przeszkody naturalne i sztuczne. Woda, trzęsawiska, zarośla, ścianka wspinaczkowa, elementy toru specjalnego oraz dawna strzelnica GROM-u. Najtrudniejszym punktem była „piaskownica” – dawna kopalnia piasku, na terenie której kilkukrotnie należało pokonać kilkudziesięciometrowe, strome piaskowe skarpy.

GROM CHALLENGE to nie tylko bieg terenowy. Instruktorzy sprawdzali również np. znajomość zasad udzielania bojowej pierwszej pomocy, umiejętność strzelania w sytuacji dużego zmęczenia, kojarzenia faktów czy spostrzegawczości.

Newsy o poprzednich edycjach znajdziesz tutaj.

Direct Action w akcji

W ramach tegorocznej edycji odbyły się również drugie Mistrzostwa GROM CHALLENGE i Direct Action w podciąganiu na drążku w kilkunastokilogramowej kamizelce bojowej.

Wyniki 8 edycji GROM CHALLENGE

Każdy, kto dobiegł do mety może czuć się zwycięzcą. W GROM CHALLENGE, podobnie jak w czasie selekcji do jednostki wygrywa ten, kto w określonym limicie czasu prawidłowo wykona wszystkie zadania. Natomiast czasy dziesięciu zespołów, które zrobiły to najszybciej, wyglądają następująco:

1. Zbigniew Tomaszek i Szymon Szmist, czas: 04:00:08

2. Łukasz Lorenc i Marcin Ćwirzeń, czas: 04:18:32

3. Adam Gorzawski i Krzysztof Sagan, czas: 04:24:00

4. Daniel Niedźwiecki i Mariusz Rutkowski, czas: 04:24:26

5. Mateusz Broda i Tomasz Broda, czas: 04:26:11

6. Jacek Masłowski i Michał Masłowski, czas: 04:38:50

7. Marcin Pytlos i Bartosz Helios, czas: 04:39:23

8. Leszek Zaliński i Mateusz Grzybowski, czas: 04:45:08

9. Żaneta Bogusz i Maciej Wojciechowski, czas: 04:50:56

10. Jarosław Daschke i Marek Poniewierski, czas: 04:53:29

Bezpieczeństwo najważniejsze

Organizatorzy kładli nacisk na przestrzeganie zasad bezpieczeństwa wynikających z przepisów dotyczących COVID-19. Było więc regulaminowo, ale niekiedy groteskowo. Np. mokrzy zawodnicy, z ubłoconymi rękami, maszerujący w rowie melioracyjnym, przed pokonaniem przeszkody jaką był przepust wodny zbudowany pod drogą, musieli dezynfekować ręce. W przepuście korzystali bowiem z ubezpieczenia, jakim była lina. Ponieważ liny dotykało iluś ludzi, każdy z nich musiał mieć zdezynfekowane dłonie…

O bezpieczeństwo zawodników dbały zespoły zabezpieczenia medycznego przygotowane przez organizatorów, Grupa Ratownicza „Nadzieja” oraz strażacy OSP z pobliskiej Zbrzeźnicy.