Jednostka Wojskowa Komandosów ma nowego dowódcę – mjr. Michała Strzeleckiego. To doświadczony oficer, zdecydowaną większość służby wojskowej odbył w Lublińcu. Czterokrotnie był na misjach: dwa razy w Iraku i dwa razy w Afganistanie. Został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Krzyża Wojskowego. W czasie ostatniej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku dowodził grupą specjalną wchodzącą w skład Zespołu Sił Specjalnych, który wystawiała jednostka z Lublińca. W książce „LUBLINIEC.PL Cicho i skutecznie” opisałem jedną z operacji, którą dowodził. Warto ją przypomnieć.


– W czasie tej zmiany jedną z ciekawszych była operacja zatrzymania „Ślusarza”, rzemieślnika podejrzewanego o to, że jest kurierem, kierowcą i ochroniarzem jednego z najważniejszych przywódców JAM w prowincji – opowiada „Strzała”.

Baner_LUBLINIEC.PL

Dowiedz się więcej o działaniach specjalsów w Afganistanie.

W położonym około 30 km na wschód Diwaniji mieście Afak „Ślusarz” prowadził niewielki warsztat. Zadanie było o tyle trudne, że JAM w Afaku wciąż miała duże wpływy, a iracka policja była tam niezwykle słaba i skorumpowana. Co gorsze, warsztat „Ślusarza” znajdował się zaledwie kilka metrów od meczetu, w którym często gromadzili się bojownicy. Operacja miała się rozpocząć po otrzymaniu telefonicznego sygnału od źródła, które – narażając własne życie – obserwowało okolicę czekając, aż „Ślusarz” pojawi się w pracy.
– Kluczem do sukcesu było błyskawiczne tempo, które miało uniemożliwić bojownikom zorganizowanie się i stawienie oporu. Na sygnał czekaliśmy na jednej z bocznych dróg prowadzących do małej wioski niedaleko Afaku. Po odebraniu sygnału ruszyliśmy do miasta z maksymalną prędkością. Kolumna zatrzymała się na ulicy, przy której znajdował się warsztat i meczet. Musieliśmy działać agresywnie i bez zbędnej zwłoki. Wszystko potoczyło się błyskawicznie – polscy i iraccy komandosi, wyznaczeni do schwytania „Ślusarza” natychmiast zajęli warsztat, zatrzymali poszukiwanego, zidentyfikowali go, przeszukali i skuli. Szybko przeszukali też niewielki zakład. Pozostali uczestnicy operacji ubezpieczali ich działanie, wystawiając wokół pojazdów kordon ochronny – opowiada „Strzała”.

P8183413

Dowiedz się więcej o działaniach specjalsów w Afganistanie.

Od chwili zatrzymania kolumny przed warsztatem, do momentu, gdy specjalsi wyjeżdżali z miasta, minęło zaledwie 10 minut. – A i tak wzdłuż ulicy, którą wyjeżdżaliśmy, zebrał się wrogi tłum – wspomina oficer. Dzięki szybkości i zaskoczeniu rebelianci nie zdołali zareagować. Ekipa bez problemów wróciła do bazy.