„Spójrzmy na stronę 18 Batalionu Powietrznodesantowego w Bielsku-Białej. Głównym elementem grafiki nagłówkowej strony internetowej jest słynne zdjęcie Petera Andrewsa, które przedstawia… płetwonurków z GROM-u. Poniżej fotografii gromowców umieszczono orła wojsk specjalnych (z charakterystyczną czarną pęltą). Pionowy napis potwierdza, że mamy do czynienia z jednostką niezwyczajną: „Wojsko Polskie – Wojska Specjalne”. O ile mnie jednak pamięć nie myli, 18 Batalion to od zawsze jednostka wojsk lądowych. Albo więc komuś w Bielsku-Białej Poprzestawiały się formacje, albo nie wie, pod jakim orłem służy. Ciekawe też, że od kilku miesięcy nikogo to nie kłuje w oczy.”


„Jakiś czas temu w armii wprowadzono nowe szablony stron internetowych. Pomysł z założenia dobry, miał posprzątać wirtualną stajnię Augiasza. Wcześniej były one radosnym miksem kolorów, krojów czcionek, latających elementów i innych udziwnień, które składały się na to, co nazywamy „estetyką wojskową”. Na przykładzie 6 Brygady Powietrznodesantowej widać jednak, że ta reforma nie wyszła idealnie.”
Od kilku dekad darzę sympatią nasze Czerwone Berety, jedyną polską formację wojsk spadochronowych. Dlatego razi mnie ten bałagan na stronach internetowych.

Felieton ukazał się w numerze 9/2015 miesięcznika „Polska Zbrojna”: Chaos w sieci