Początki były skromne, a ludzie tworzący historie i legendę GROM-u przez lata pozostawali w cieniu. „Oficjalnie jednostka 13 czerwca 1990 r. Zakamuflowano ją w strukturach Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych (NJW), podległych resortowi spraw wewnętrznych. Pierwsi komandosi chodzili w mundurach żandarmerii wojskowej.”

Dziś można poznać niektórych z nich. Najbliższą okazją jest GROM CHALLENGE . To przedsięwzięcie, organizowane na dawnym poligonie GROM-u w Czerwonym Borze, przez najstarszych stażem instruktorów GROM-u. Wzorowane jest na pierwszych selekcjach do jednostki. Jeszcze można się zgłaszać do udziału. Jeśli przekonacie organizatorów, to być może zaproszą Was w charakterze kibiców?

Delta_4

Pierwsza połowa lat 90., ćwiczenia z komandosami z Delty na jednym z polskich poligonów. „Tomek” (szef organizatorów GROM CHALLENGE) strzela z uniwersalnego karabinu maszynowego. Fot. ebook GROM.PL

Zainteresowanym poznaniem początków jednostki polecam swoje książki poświęcone GROM-owi. Obecnie najłatwiej nabyć serię ebooków GROM.PL. To połączenie dwóch książek: GROM.PL oraz GROM2.PL.

Poniżej fragment ebooka obrazujący trudne początki GROM-U:

„- Pierwsze egzemplarze broni wypożyczyliśmy z Urzędu Ochrony Państwa. Otrzymaliśmy wtedy rewolwery Smith&Wesson, czeskie Cezetki, polskie P-83. Potem przyszedł czas na własne zakupy – wspomina oficer, który kilkanaście lat spędził w GROM-ie.

W jednostce starano się zapoznawać komandosów z najróżniejszymi typami broni. Dlatego w magazynach zgromadzono naprawdę ciekawe okazy. Do najbardziej oryginalnych egzemplarzy należały amerykańskie Colty M1911 kal. 11,43 mm (.45 cala). Te duże i ciężkie pistolety skonstruowano na konkurs ogłoszony w… 1907 r. Choć konstrukcja obchodziła już setne urodziny, jest niezawodna i łatwa w konserwacji. Do jej największych zalet należy bardzo duża moc obalająca. GROM-owcy dostali M1911 w czasie misji na Haiti.

Równie ciekawy był izraelski Desert Eagle, pistolet kal. 12,7 mm (.50 cala), o długości prawie 30 centymetrów. To ledwo mieszcząca się w dłoni prawdziwa armata. Waży ponad dwa kilogramy. W magazynku mieści się tylko siedem nabojów. Pistolet ma duży kaliber i potężną moc. Poradzi sobie z przestrzeleniem niektórych typów kamizelek kuloodpornych i szyb pancernych.

Choć w GROM-ie możnaby otworzyć atrakcyjną galerię broni palnej, to mitem są – niekiedy jeszcze powtarzane – informacje, że komandosi według własnych upodobań, indywidualnie wybierają sobie broń, bo do dyspozycji mają kilkanaście jej typów.

Faktycznie dobierają broń w zależności od wykonywanego zadania. Pistolet maszynowy doskonale sprawdza się w czasie walki w pomieszczeniach, ale ze względu na niewielki zasięg nie nadaje się do strzelania na otwartych przestrzeniach. Tam zastępuje go karabinek maszynowy.

– Te opowieści o „indywidualnym doborze broni” zaczęły się, gdy koledzy wrócili z jednego z pierwszych wyjazdów do USA. Jankesi mówili o tym, że właśnie w ten sposób należy wyposażać komandosów najbardziej elitarnych specjednostek. Ale nie chodziło im o to, że każdemu żołnierzowi kupuje się broń według jego zachcianek. To byłoby niesamowicie drogie, a na misje musielibyśmy wozić serwisy techniczne wielu firm. „Indywidualizacja” polega na tym, że człowiek sam decyduje np. o liczbie specjalnych szyn do montażu oprzyrządowania. Według własnego uznania zakłada na nie celowniki, wskaźniki, latarki, urządzenia noktowizyjne – opowiada jeden z pierwszych żołnierzy GROM-u.”

grom_baner_02

Więcej o jednostce? Tagi: GROM